piątek, 16 października 2015

Ritter Sport, White Whole Hazelnuts

Oficjalnie wygrzebałam najstarszą czekoladę z mojej kolekcji, bowiem ta Ritterka była ze mną jeszcze na wakacyjnym wyjeździe w górach; Oczywiście nakupowałam wtedy tyle słodyczy, że w końcu nie było kiedy jej zjeść. Po powrocie do domu zwyczajowo wrzuciłam ją do szuflady, a że meble mam koloru kremowego, zakamuflowała się skubana całkiem nieźle.
Odkopałam ją jakiś tydzień temu i tak się czaiłam, czaiłam.. Aż w końcu i na tą dziadygę przyszedł czas.
~ ~ ~
Nie wiem czy już o tym wspominałam, ale nie lubię kształtu i grubości Ritterowych kostek. Małe to i grube jak dzieci, zupełnie nie wpasowuje się w mój gust. Z tego powodu rzadko kupuję te czekolady, jednak zdarzają się takie smaki, których odpowiedników nie znalazłam u innych producentów albo są one trudno dostępne. Własnie tak przestawia się sprawa z Whole Hazelnut - mogłabym co prawda kupić Nussbeissera, ale nie za często widuję go w wersji białej; zresztą nie mam dużego zaufania do wyrobów firmy Alpen Gold.
Poza tym za Ritter Sportem przemawiała też bardzo pozytywna recenzja czoko. Nie było wyjścia, musiałam tę czekoladę mieć!


W przeciwieństwie do ostatnio opisywanej Heidi ta tabliczka, choć po stażu patrząc - najstarsza, ma termin do marca 16-go roku. Zdziwiło mnie więc, gdy po otwarciu opakowania zobaczyłam, że parę orzechów wystających z czekolady jest czarnych. Dopiero po chwili, w wyniku działania zaawansowanych procesów myślowych mózg podsunął mi tezę, że to najzwyczajniej w świecie orzechowe łupinki. Odetchnęłam i wzięłam tabliczkę do ręki - zaczęła się sypać i kruszyć. Co jak to, przecież jest jeszcze dobra! Zaczęła chwytać mnie paranoja; Czego oczekiwałam po tabliczce, którą niejednokrotnie wrzucałam i wyrzucałam z plecaka i walizki? Ech, co poradzę, po prostu tak bardzo chciałam żeby okazała się dobra!

Pomimo wcześniejszych wątpliwości Ritterka zaskoczyła mnie pozytywnie już przy teście zapachu: był to intensywny aromat orzechów laskowych skąpanych w słodkiej, doprawionej wanilią śmietance. Teoretycznie nie powinnam się spodziewać niczego innego, ale serio nie sądziłam, że będzie pachnieć ładniej niż niejedna mleczna czekolada!


Konsumpcję zaczęłam z grubej rury, bo od dużego, ciemnego orzecha. Był dokładnie taki, jaki powinien być - aromatyczny i chrupiący. Ba, wszystkie takie były, a (jak widzicie) przy tej tabliczce nie ma mowy o orzechowym deficycie: praktycznie na każdą kosteczkę przypada jeden, czasem dwa.


Powściągając konie szaleństwa i chochliki w oczach wyszukałam i odgryzłam kawałek samej czekolady. Jest słodka, to po pierwsze; Po drugie, zdecydowanie brakuje jej gładkości - może nie kruszy się przesadnie (jak ciastka czy wafelki :P), ale trochę dobrego, śmietankowego tłuszczu by się jej przydało. Dziwnie mi to mówić przy białej czekoladzie, ale tak właśnie jest.
Poza tym czułam w niej delikatny posmak śmietanki i równie delikatną wanilię - "delikatna" to w ogóle dobre określenie dla tej czekolady. I "słodka", choć ta cecha przybiera na sile dopiero w okolicy drugiego rządka.


Z walorów smakowych to by było na tyle, za to w strukturze wyróżniały się jeszcze (oprócz orzechów) ryżowe chrupki - takie tam chrupacze, z których obecności się cieszę, bo chrupać lubię.

Przyznam szczerze, że kupując tą tabliczkę kierowałam się tylko i wyłącznie opinią ludzi internetu. Nawet przez chwilę nie pomyślałam, że biała czekolada i orzechy mogą stworzyć smaczny, warty polecenia duet. Rzeczywistość przerosła moje najśmielsze oczekiwania, bowiem ta Ritterka, nie mając ani super składu ani oryginalnych składników, w 100% wpisuje się w moje gusta. Z tego powodu nie umiem zbyt 'obiektywnie' jej ocenić (inna sprawa, że coś takiego jak obiektywna ocena nie istnieje).. I nawet nie będę próbować. Praise the lord Ritter Sport!
Ocena: 9/10 (-1 za formę i gładkość)
Cena: 4,99zł


18 komentarzy:

  1. Łe, to u mnie na odwrót. Ani trochę nie wpisuje się w mój gust. Jest słodka i delikatna - tu się zgadzam - ale przy okazji pozbawiona smaku białej czekolady. Po prostu żadna. Podchodziłam do niej dwa razy i wiem, że już nigdy więcej nie chcę mieć z nią do czynienia.

    Co do grubości kostek, kiedyś przeszkadzała mi ona równie mocno, co kształt tabliczek Rittera. Jak już się z nimi oswoiłam, to teraz mnie denerwuje, że w zwykłych czekoladach jest tak mało nadzienia, bo wolałabym tyle, co w R. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja najstarsza czekolada pochodzi z początków tego roku ;] Ale jak dobrze pójdzie, to będę ją otwierać w przyszłym tygodniu~~ ;)

    Tę czekoladę kupowałam już kilka razy, ale zawsze puszczałam ją dalej (z różnych przyczyn~~), ale obecnie posiadany egzemplarz twardo trzyma się kolejki, więc może niedługo wreszcie ją spróbuję ;]

    Mi się podobają te grube kostki, miło się w nie wgryza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dobrze pójdzie.. :D

      Daj szansę Ritterowi, pomimo grubych kostek jest wart swojego miejsca w kolejce ;>

      Usuń
  3. Że cooooo?! RS tą swoją grubością i kształtem jest właśnie wspaniałe! :D Ta tabliczka jest perfekcyjna, a wiem co mówię, bo białych czekolad nie lubię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jestem jedyna ze swoją niechęcią do kostek RS xd
      Czy perfekcyjna - nie wiem, za mało doświadczenia, ale zajebi.. Na pewno :D

      Usuń
  4. Jak może przeszkadzać Ci jej grubość - jest genialna :D
    Mówiłam, że jest pyszna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom, tym razem warto było się pokierować opinią innych.. Bo zdarzyło mi się też przez to nadziać :P ;)

      Usuń
  5. Same wspaniałe oceny, no cóż będę musiała jej po sklepach poszukać :D

    U mnie najstarsze czekolady są jeszcze chyba sprzed Lipcowego lotu do Londynu haha:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra ale dla nas mega słodka i co ciekawe jakieś dwa lata temu też ją jadłyśmy i wcale taka nie była. Choć może to nasz próg słodkości się nieco przemieścił... :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię białe czekolady tą kupiłam zachęcona dobrymi opiniami,ale więcej nie kupie smakowała mi,ale nie na tyle by wydać na nią raz jeszcze 5zł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, specem od białych nie jestem ale mi bardzo smakowała.. A masz swoją ulubioną? :)

      Usuń
    2. Z lindt mrożona kawa:) pyszna . wczoraj byłam w biedronce i lidlu i nic nie znalazłam dla siebie . Dzis się wybieram do chemii niemieckiej może tam będzie jakaś dobra kawa a jak nie to kupie kawową ze śmietanką tam też jest smaczna bała czekolada:)

      Usuń
  8. Mam do niej duży sentyment, choć już daaawno jej nie jadłam. Dla mojego Ukochanego to była przez długi czas ulubiona czekolada.

    OdpowiedzUsuń
  9. jajajaj... kocham białą czekoladę <3 Wiem, że to sam tłuszcz i cukier, ale i tak ją kocham >.< Ale tej przyznaję nie jadłam... Jeszcze z takimi bombkami z orzechów *___* Tylko ta cena... Ha wiem! Zaczaję się na promocje w Kaufie! Hahaha! ( Śmieje się obsesyjnie) Kurde... ale gdzie w Toruniu Kaufcio!? xDD

    Co do dziadygi- tak rzadko używam tego słowa! Trza trzeba to zmienić i to od zaraz! A więc: Co za dziadyga z tej pogody ostatnio :)

    OdpowiedzUsuń