Panie i panowie, oficjalnie prezentuję moją pierwszą w życiu zdobycz z E. Leclerca, do którego trafiłam zupełnym przypadkiem, ciesząc się przy tym niezmiernie. Obejście całego regału ze słodyczami (cztery razy) przyprawiło mnie o oczopląs i ból głowy, ale utwierdziło też w przekonaniu, że choćbym miała zjechać autobusami pół miasta, to do tego sklepu wrócę na pewno.
Czekolad od Novi nigdy wcześniej nie widziałam, przyciągnęły moją uwagę włoskimi napisami na opakowaniu i całkiem ładnym składem. Była dostępna także wersja z bakaliami, ale jako fanka zbóż, preparowanych ziaren i mleka*, wzięłam tę bez chwili wahania.
*jak się okazało mleko pasuje do tej czekolady jak pies do jeża, ale widząc białą barwę na opakowaniu mój mózg zadziałał prosto: białe = mleko.
52g tabliczka jest podzielona na paski, które bardziej kojarzą mi się z batonem niż czekoladą, np. z WW od Wedla. Spód jest koloru brudno-białego, nijak się ma do pięknej barwy mleka. Wystające ziarenka zbóż też nie prezentują się najokazalej, ale nie przejmowałam się tym, gdyż kryją się jeszcze w środku.Na jasno-brązowej tafli czekolady widać parę ciemniejszych 'ścinków'; Czym są - nie mam pojęcia, ale obstawiać zawsze można.
Zapach tabliczki był delikatny i przywodził na myśl Kinderki, albo nawet Kinder Country.
Odłamawszy pierwszy pasek, zbożowe ziarenka pyknęły aż miło. Nie od nich zaczęłam jednak degustację, bo na początku wzięłam się za mleczną czekoladę. Na pierwszym miejscu była tłustawa, potem słodka i na końcu lekko kakaowa. Trochę Milkowa, jak mi się wydaje. Jej warstwa jest tak cieniutka i tak bardzo przylega do reszty, że ciężko powiedzieć o niej coś więcej.
W zupełnie innej ilości jest tu czekolada biała, która od pierwszej chwili bardziej mi wyglądała na nadzienie, ale mówię według tego, co jest napisane na opakowaniu. Znów: tłusta, tym bardziej trochę maślana, ma w sobie sztuczny, budyniowy posmak. Trochę zajeżdża mi pseudo białą-czekoladą, taką z tworów tego typu, ale na szczęście tak źle nie jest. Nie ma w sobie paskudnej ziarnistości, której w tanich produktach nienawidzę, ale nie ma tu też mowy o przyjemnej gładkości. Jest tłusto, to po pierwsze i słodko też. Tak trochę kinderkowo, ale jednak inaczej.
Ziarenka zbóż są różne, jedne twardsze, inne bardziej rozmiękłe i chrzęszczące; Jedne słodsze, inne bardziej natutralne i zbożowe w smaku. Może nie jest to żaden luksusowy dodatek, ale są ziarna i ziarna, a te z pewnością były dobre. Plus dla nich.
Rozprawienie się z tabliczką nie zajęło mi dużo czasu i chociaż zła nie była, dość prosta i przyjemna, to jednak spodziewałam się po niej czegoś więcej. Może przez skład, może włoską produkcję. Co najistotniejsze - według mnie nazwanie jej środka "białą czekoladą" jest naciągnięciem, choć spotkałam się już z gorszymi tworami ukrytymi pod tą nazwą, to to ewidentnie jest śmietankowe nadzienie/krem.
Ciekawość zaspokoiłam, więcej do niej nie wrócę.
Ocena: 6.5/10
Cena: 4,50zł