Już otwierając opakowanie wiedziałam, że coś jest nie w porządku. Mimo zaledwie 20 stopni na dworze, czekolada zachowywała się strasznie. Nie mogłam wyjąć jej z plastiku, bo przyssała się do niego jak pijawka. Przy kontakcie z palcami w mgnieniu oka zaczynała się topić. Kulminacją wrażeń był moment, gdy chciałam ją przełamać: ona autentycznie się RWAŁA.
Po pierwszym szoku poczułam zapach tabliczki (i okalającego ją plastiku), który był dość nijaki - trochę orzeszkowy, trochę truflowy, a trochę gorzkawy.
Warstwa 'czekolady' właściwie samoistnie odchodziła od nadzienia. Czemu 'czekolady'? To chyba najgorszy czekoladopodobny wyrób, jaki jadłam. Chociaż poziomem obrzydliwości nie przebija pseudo-mlecznych mikołajów (które są dla mnie zwyczajnie nie do przełknięcia), to jednak ta konsystencja, świadomość składu, to jak się topi i rwie - to wszystko składa się na coś nieprzyzwoicie marnego. 'Jakiś-tam' (nawet) przyjemny posmak kakao bynajmniej nie ratował sytuacji. Z jednej strony tłusta, z drugiej - do bagienkowości czy innych pozytywnych epitetów brakowało jej jak stąd do Księżyca. Zamiast rozpuszczać ją na języku, żułam ją. Chyba jeszcze nigdy dotąd nie użyłam tego słowa w kontekście czekolady. Żeby nie myśleć o tym, jak obrzydliwy ten fakt był, rozmyślałam, czy nadzienie zaskoczy mnie jeszcze mocniej.
Chociaż nawet przez chwilę nie myślałam, że ta czekolada zagości na stałe w moim, póki co, wegańskim menu, to jednak miałam nadzieję, że trochę (choć troszeczkę) uciechy z niej wyciągnę, zwłaszcza patrząc na to, że odzwyczaiłam się od słodyczy w ogóle i każdy słodki smak, który nie pochodzi z owocu, odbieram x razy intensywniej. Krócej: wymagania trochę mi spadły. Dla innych tabliczek które mam zapewne będę bardziej wyrozumiała/ bardziej optymistycznie nastawiona, ale ten wyrób ocenię bez litości. NIE polecam, już wolę jeść przysłowiową trawę.
Ocena: 2/10
Cena: 2,69zł
Jadłyśmy i nie chcemy tego wspominać. Po tej tabliczce definitywnie skończyłyśmy z Wawelem, bo nienawidzimy tej plastikowości i tłustości jaką mają we wszystkich swoich wyrobach :/
OdpowiedzUsuńDobra decyzja :/ Wkurza mnie że mają czasami takie ciekawe smaki!
UsuńMnie też ona nie zachwyciła, ale nie była dla mnie aż taka zła, trochę mi smakowała jak michałki, tylko lekko przesolone :P A konsystencję też wspominam jako taką bardziej "topną, dlatego trzymałam ją w lodówce.
OdpowiedzUsuńA ostatnio kupiłam czekoladę kokosową z biedry, też wegańską i jestem jej ciekawa :D
Ta sól to dla mnie jedyna jasna strona czekolady xd Wiesz co, w pierwszym odczuciu nie odebrałam jej jako TAK złej, ale.. Gdy zaczęłam się nad nią zastanawiać było coraz gorzej :P
UsuńMiałam ją i mam, bo dokupiłam :D
Miód na moje serce. Tak bardzo zgadzam się z każdym słowem, że aż oddam Ci ukłon. Uwaga... :oddaje ukłon:
OdpowiedzUsuń:0 Nie sądziłam, że do tego dojdzie. Kiedykolwiek. o_o
UsuńFajnie, że się zgadzamy. :D
A ja nie polecam czytania tego wpisu przy jedzeniu śniadania - wszystko zaczęło mi się buntować ;)
OdpowiedzUsuńW szafce leży kokosowa od wawel, którą kiedyś dostałam - zastanawiam się od tamtej pory co z nią zrobić...
Czekaj, ale z głodu/obrzydzenia? :D
UsuńKurde, ciężko, kokosowa to taki smak że ma się ochotę spróbować bez względu na markę - przynajmniej dla mnie. No, ja bym jednak wzięła kostkę, a prawdopodobnie resztę oddała ;>
Już na wstępie narzekasz. :c Skoro kupowałaś ją nie tak dawno, to może nie oceniłaś jej zgodnie z wyższymi notami przez zmianę odżywiania? Czekolada ma to do siebie, ze nietrudno się łamie, a wysoka temperatura (nawet te 2 na plusie) to ułatwia. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się żuć czekolady, naprawdę. Tym milej mi się robi, kiedy pomyślę o mojej pełnej szufladce magicznej. Też mi coś nie do końca odpowiadało w nadzieniu (albo i całości, a sprawdzić nie mogę, bo blogger nie chce mi się załadować), ale mimo wszystko smakowała mi. Jednak nie mogę powiedzieć, że była lepsza od kwadratowej.
OdpowiedzUsuńBo pisząc wstęp byłam już po czekoladzie ;> Wiem jak działają wysokie temperatury ale uwierz, z taką masakrą jeszcze nie miałam do czynienia xd Kto wie, może kwadratowa lepsza..
UsuńKwadratowa była lepsza, o dziwo całkiem mile ją wspominam. Możliwe też, że mi mózg wtedy zaćmiło. Jednak na powtórkę z wrażeń się nie zanosi. Wolę kultywować dobre wspomnienie nie-do-końca-plastikowej czekolady Wawel
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia czemu nie kupiłam jej w wersji kwadratowej ;-; Nie miałabym za dużych.. żadnych wymagań, więc mogłaby mi posmakować :v
UsuńCzoko bo tamta pierwsza wersja naprawdę była smaczna a to to nie wiadomo co.
UsuńJadlam,ale tez szlau nie bylo :p woec nie przejmuj sie,nie jestes sama :) A tak duzo ludzi ją uwielbia XD
OdpowiedzUsuńNo to my do nich nie należymy, takie rebel :D
UsuńJa ją lubię, ale nie wracam zbyt często, bo ludzie ją tak wychwalali, taki szał na nią był - jak z czymś tak się dzieje, to momentalnie u mnie nie ma takiego bum, takiego wow i ekscytacji też brak. Smaczna, bo smaczna, ale bez szału :)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tą opinią że zbytni szał na coś odejmuje tej rzeczy uroku :)
UsuńCo jest ze mną nie tak, że mi ona smakowała? Chyba musze kupić ją jeszcze raz...
OdpowiedzUsuńNieeee nie kupuj, zachowaj dobre wspomnienia. Wolałabym żyć w przeświadczeniu, że na rynku jest dobra czekolada z masłem orzechowym :D
UsuńBlee, pamiętam, że mi też nie smakowała, ale oceny aż tak niskiej nie wystawiłam za sam pomysł, cenę itp. Teraz chyba bym musiała ujemną skalę dodać.
OdpowiedzUsuńTaa, wegańska i na instagramach się zachwycają. Nawet mam jakieś hejty w komentarzach pod jej recenzją, haha.
PS Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że nie czytałam tej recenzji do porannej kawy po śniadanku, bo chyba bym zwróciła. :>
Aż z ciekawości weszłam na twoją recenzję i oczom nie wierzę jak mi to wtedy umknęło :') Nie no, takim zapaleńcom to ja dziękuję. Chociaż przekonaniami jestem w sumie po 'zielonej' stronie barykady, to jednak chamstwo takich osób pozostaje chamstwem :P
UsuńDobrze, że nie czytałaś do kawy. Ja przeleciałam teraz wzrokiem jeszcze raz i mocno mnie zniesmaczyło xd
Podczas jedzenia tej czekolady przechodziłam dokładnie przez to samo co Ty! Przez sekunde wydawało mi się, że może nie jest taka zła, ale zaraz potem dotarła do mnie fala obrzydliwości. To dość traumatyczne przeżycie na stałe (na pewno na baaardzo długi czas) zniechęciło mnie do jakiegokolwiek kontaktu z produktami tej firmy :P
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć. Dzięki Wawel <3
UsuńSzkoda,że przy zmianie szaty graficznej tej czekolady zmieniono tez jej smak:(
OdpowiedzUsuńChyba coś ze mną nie tak, bo mi najzwyczajniej w świecie bardzo smakuję :D Chociaż.... dawno ją jadłam, mimo, że w lodówce spoczywa jej połowa (otwarta dla gości, a ja nie ruszałam), chyba trzeba do niej powrócić i sprawdzić czy jest faktycznie taka zła :/
OdpowiedzUsuń