czwartek, 13 października 2016

Cachet, mleczna czekolada z karmelem i solą

Ankieta wśród czytelników: wolicie oglądać filmy sami czy z kimś? Zastanawiałam się dzisiaj nad tym po tym, jak powiedziałam koleżance, że sama idę na Wołyń. Zdziwiła się bardzo i pytała dlaczego. Dlaczego, dlaczego.. No bo co jest złego w oglądaniu samemu? Nikt ci nie gada, nie sapie, nie przeżuwa koło ucha (chyba że ktoś obcy, w tym wypadku masz problem). Może jedynie na komedię nie poszłabym sama, bo uśmiechać się do siebie gdy cała sala ryczy, to.. trochę przykro.
~ ~ ~
Przygody z Cachet ciąg dalszy - w pudełku mam jeszcze jedną tabliczką, w której pokładam jakieś tam oczekiwania, natomiast dzisiaj 'wypasiona' mleczna jedzona już ze dwa tygodnie temu. Podeszłam do niej z czystym sercem..i cóż powiedzieć, cieszę się, że ostatnia C. jaką mam jest czystą ciemną.


Na poziomie rozpakowywania tabliczka mnie nie zachwyciła - gorszego sreberka dawno nie widziałam - zaś przy wąchaniu nie mogłam się nie uśmiechnąć, nie wyczuwszy żadnej truflowo-alkoholowej nuty. Była mleczność, słodycz i maślaność, w sumie standardowy zapach mlecznej czekolady, wzbogacony o coś ala toffi/karmel.


Struktura tabliczki jest taka krusząco-miałka, niby twarda ale jakoś błyskawicznie znika. Zapewne jest to sprawa tłuszczu kakaowego, ale nie odebrałam jaj jako bardzo tłustej. (To brzmi tak źle xd) Bardzo słodka i średnio kakaowa. Pozbawiona pseudo-truflowej nuty poprzedniczki jest o wiele przyjemniejsza w odbiorze, ale wciąż, nie jest to nic zachwycającego.


Karmel to dla mnie zwykłe karmelki, trochę Werther's bym powiedziała. Soli w nich ze świecą szukać, na całą tabliczkę zdarzyły mi się dwa momenty gdy faktycznie się ona pojawiła. Zamiast chrupać - chrzęszczą, nie powiem żeby było to pożądane urozmaicenie konsystencji, raczej po pewnym czasie zaczęły mnie denerwować.


Nie zdążyłam nacieszyć się brakiem truflowo-alkoholowej nuty, gdy po paru gryzach stało się  jasne, że Cachet znowu spłatało mi figla. Ni stąd ni zowąd pojawił się posmak 'czegoś', co najprościej nazwałabym, niestety, plastikiem. Coś, co można znaleźć w tańszych mlecznych czekoladach. Ta jednak tania nie jest, a nijak nie smakuje to jak "wyższa półka". Watson.. Coś tu jest nie tak.
Ocena: 6.5/10
Cena: 6,99zł


15 komentarzy:

  1. Tabliczki z solą nie są w naszym guście ;-)
    My zawsze oglądamy filmy razem :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oprócz soli ta tabliczka ma niestety więcej wad.. xd
      Akurat Was nie wyobrażam sobie oglądających filmy oddzielnie :D

      Usuń
  2. Czekolada nie dla mnie, nawet jeśli soli są śladowe ilości - dla mnie za dużo :P

    A filmy wolę oglądać z kimś, jednak i sama do kina mogę iść, choć filmy wolę oglądać w domu, w wygodnym legowisku :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śladowe ilości okropieństwa - no, nie brzmi to najlepiej xD
      To dla mnie każde wyjście do kina to przygoda :D A kiedy film jest słaby, wiem że przynajmniej obejrzę go do końca, bo głupio tak wyjść z sali xd W wygodnym legowisku zaś uwielbiam oglądać seriale :D

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Niestety ta tabliczka nie oddaje piękna tego połączenia :(

      Usuń
  4. A ja wolę chodzić z kimś ;) Nie ma to jak dobre towarzystwo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli dobre i sprawdzone to czemu nie ;) Też zależy, na jaki film. Np. z moją jedną przyjaciółką chodzę na filmy zazwyczaj po to, żeby je zjechać, więc już z góry jestem trochę uprzedzona xD No chyba że film naprawdę dobry.

      Usuń
  5. W kinie wolę z kimś, bo zawsze wtedy jakoś weselej, można się pośmiać no i ja mam niestety manię komentowania filmów w trakcie ich oglądania. Za to w domowym zaciszu wolę być sama.
    Czekolada - połączenie wydaje się idealne - karmel i sól. A tu wyszło jakoś tak biednie. :< Poskąpiono składników i w efekcie smaku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja komentować mogę tylko bardzo słabe filmy :D Wtedy mi nie szkoda. A w domu koniecznie sama, chyba że horror, to z kimś, bo jestem strasznym tchórzem xD
      Biedny smak, kiepska jakość. Meh :/

      Usuń
  6. Wolę oglądać sama. Po pierwsze jak jest jakaś smutna scena to mogę ryczeć swobodnie zamiast się kryć, a jak jest scena erotyczna to nie czuję się zakłopotana. Dwa: mam manę komentowania, sarkania i prychania, a raczej mało kto to lubi. Nawet jak jestem sama to potrafię gadać do siebie "no i masz, polazła łajza głupia, miłej śmierci kretynko" xD
    Czekolada zapowiadała się obiecująco. Szkoda, że tylko zapowiadała się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, gdy w jakimś filmie może być smutna scena (taka bardzo, do płaczu) to wtedy tylko sama. Sceny erotyczne to wiadomo, zgadzam się xD
      Haha, ja do siebie też gadam oglądając :D Albo śmieję się na głos albo parskam i "coooo, co ty robisz idioto". Gdyby ktoś mi tak gadał, raczej bym się wkurzyła xd Chyba że oglądam coś z przyjaciółką i z góry mamy zamiar to zjechać, wtedy jedziemy na całego.
      Dokładnie :')

      Usuń
  7. Plastik w czekoladzie... oj nie...
    A filmy w domu raczej sama ogladam, jak kino to z kims

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta czekolada to taka pewnego rodzaje tabliczka z niespodzianką. :P Niby zapowiada się fajnie, ale znajdzie się jakiś dziwny, niepasujący szczegół.
    Filmy wole oglądać z kimś, horrory z przyjaciółką - o tak! Czasami też sama, więc naprawdę różnie bywa.
    Gdzie się podziewasz? Daj znać jak wrócisz. :) Ja juz to zrobiłam.

    OdpowiedzUsuń