*Co jak co, ale Alma przecenia produkty z klasą, mają one osobną półeczkę i ceny na plakietkach, tymczasem T. lubi rzucać jedzenie w uszkodzonych pojemnikach/blisko terminu w koszyki obklejone taśmą. Dislike
**Już w trakcie działania i degustacji postanowiłam sprawdzić obie opcje, czego efekty także zobaczycie. (dosłownie)
Nie no, bez ceregieli, to najobrzydliwej wyglądająca tabliczka jaką w życiu widziałam. Przemknęło mi przez myśl czy w ogóle powinnam jej próbować, ale w końcu pierwszy spróbował brat i gdy jemu nic się nie stało (chociaż cholera wie czy nie za krótko czekałam) ja także postanowiłam się przemóc. Porównałam ze sobą zarówno część nietkniętą czasem/temperaturą jak i tą wyglądającą na oblężoną przez glisty.
Różnicę czuć już w zapachu, bowiem 'biała' część pachnie orzechowym batonem, zaś brązowej bliżej do kremu truflowego. Degustację zaczęłam od tej drugiej i od razu w oczy eee kubki smakowe rzucił mi się dziwny posmak, jakby kwaśnego mleka w proszku. Sama czekolada rozwarstwia się wyjątkowo tanio i równie tanio smakuje. "To jeden z bardziej ordynarnych wyrobów czekoladowych" - z taką myślą sięgnęłam po kostkę okrytą nalotem. Była ona słodsza i jeszcze bardziej sztuczna od poprzedniczki. What the what the? Ta czekolada naprawdę kosztuje w oryginale ponad 6zł?
Będąc tak dobitą 'zimną' wersją tej czekolady, postanowiłam podgrzać dwie kostki (brązową i białą) w mikrofali. Według opakowania nalot na tabliczce jest naturalny (yhym) i to nic złego, bo po rozpuszczenia znika (yhym). Z tym drugim właściwie się zgodzę, ale żeby nie stanowiło to wady produktu... Na pierwszym zdjęciu macie kostkę nie dotkniętą czasem/upałem; Czy to przypadek że zachowała się w kuchence kompletnie inaczej? (Były podgrzewane na jednym talerzu po przeciwnych stronach)
Kostka płynna po podgrzaniu smakuje równie dziwnie, ale tym razem, przez ciepło i konsystencję, przypomina mi trochę polewę z wafelka Lusette zamoczonego w herbacie. Dziwny efekt, ale oczywiście na plus.
Z kostki białej powstało coś o konsystencji chrupkiego węgla i powiem wam, że przez to smakuje to całkiem nieźle. Chwilami - a może było to rozpaczliwe złudzenie - przypominało mi brownie.
Nie wiem co myśleć po tym całym procesie degustacyjnym, natomiast wiem na pewno że: 1) ta czekolada jest niezjadliwa na zimno, 2) efekt chrupkiego spalonego brownie to chyba jednak nie to, czego oczekuje się od czekolady do rozpuszczenia np. na polewę... Chociaż ja zjem ją właśnie w takiej formie.
Ocena: 2/10 (na zimno); 6/10 (na ciepło po przypieczeniu)
Cena: 2,49zł (promo)
Mniam ale apetyczny nalot na tabliczce xD xD xD
OdpowiedzUsuńWłaściwie to tylko ciemne opakowanie nam się podoba ;)
Mniami :P
UsuńOpakowanie bardzo zacne.. Gdyby nie te napisy x'D
Tesco finest robi czasem całkiem smaczne czekolady. To, co tu mamy to po prostu zepsuta (przez złe przechowywanie) czekolada do wypieków. Ciekawe jakby smakowała, gdyby sie nie zepsuła? (mleczne niestety są bardziej podatne na złe przechowywanie). "Ivory Coast single orogin..." hehe, tym mnie zabili, ciekawe czy jabole na spirytusie za 5 zł zaczną rocznikować i podawać apelację :)
OdpowiedzUsuńMyślisz, że powinnam dalej ją jeść? Bo zwykle mi szkoda wyrzucać, ale "zepsuta" brzmi gorzej niż "źle przechowywana"..
UsuńTe napisy zapewniły mi dobrą chwilę serdecznego śmiechu xd
Myślę, że dam Tesco jeszcze szansę, bo słyszałam o naprawdę smacznych czekoladach. Zawsze to coś lepszego niż Lindt, a z takimi tabliczkami nie miałam ostatnio styczności xd (Chociaż ukrycie zapraszam Cię na następną/jeszcze kolejną recenzję, bo będzie mega czekolada i może Cię nią nawet zaskoczę :D)
O, literówkę zrobiłem, miało być "origin". Trująca to raczej nie jest, tam się głównie może zepsuć tłuszcz, którego tak wiele to nie ma w takiej tabliczce. Tyle, że smak jest kiepski.
UsuńTak jak nie mam obaw przed zjedzeniem czekolady z nalotem, tak na widok tej tabliczki pewnie gwałtownie zwiększyłabym odległość między nią a swoim ciałem. Szczególnie to pierwsze zbliżenie mnie zemdliło.
OdpowiedzUsuńWyobrać sobie z jaką ekscytacją otwierałam tą tabliczkę ("Jeej, zjem sobie dobrą mleczną czekoladę!") i jak okrutnie zrzedła mi mina xd
UsuńWyglądem nie zachęca...
OdpowiedzUsuńJa ostatnio kupiłam ciemną, chyba 85% do rozpuszczania, też w promocji :D i jest super - powierzchnia była bez nelotu, na zimno też była całkiem ok. Rozypsicilam ją w kąpieli wodnej i wylałam na ciasto - fajnie się sprawdziła, bo nie zastygła całkowicie jak zwykle robi to inna ciemna czekolada...
E tam bez przesady xD
UsuńJa i moje wspaniałe szczęście. Tesco to jedyny sklep który mi nie sprzyja ;-;
Sorki za błędy - piszę z telefonu a on często wie lepiej co chcę napisać :P
UsuńW moim Tesco już wiele razy zmieniali położenie przecenionych produktów: koszyk, byle jaka półka itp. zawsze były byle jak rzucone - teraz są przy kasach, ładnie poukładane :) A czekolady nie widziałam ;P
OdpowiedzUsuńTo masz porządne Tesco widzę ;D
UsuńNie żałuj, hehe xd
Nawet porównanie do kremu z Lusette mnie nie przekonuje. Produkt wygląda i brzmi tragicznie.
OdpowiedzUsuńPS To "wypaczenie" we wstępie to świadomy błąd? ;> Bo potem już żadnych innych nie robisz, w związku z czym straciłam pewność.
Ciężko się nie zgodzić 8)
UsuńA i owszem ;)
Ależ ona wygląda strasznie ja bym jej nie spróbowała,no chyba,że nie było by innych słodyczy w kraju:P
OdpowiedzUsuńHahaha dobrze powiedziane :D
Usuń