czwartek, 5 listopada 2015

Milka, Tuc

A co to to, co to za recenzja mi się zaplątała? Ba, recenzja, zbitek zdań zapisany w którejś z notatek 'Bez nazwy' nr. 1422. Taka miła niespodzianka, nie? Powinnam się uczyć hiszpańskiego, ale to znalezisko skutecznie mnie sprowokowało do spędzenia nad laptopem nadprogramowej godziny. Haha, #priorytety.


Milka Tuc, czyli połączenie tłustej, piekielnie słodkiej Milki z tłustym, już nie słodkim a słonym krakersem. Żadnego z tych produktów nie jem na co dzień, w sumie Tuc'ów nie jem w ogóle, ale ich połączenie wydało mi się bardzo interesujące; Pomimo mojego zdania o Milce jako czekoladzie z paroma poważnymi wadami, wiem że firma ta potrafi wypuścić coś bardzo dobrego - pamiętam, że parę miesięcy temu jadłam wersję z precelkami i baaardzo mi smakowała. Niestety od tamtego czasu już jej nie widziałam, za to wersja Tuc rzucała mi się w oczy podczas każdej możliwej wycieczki do sklepu. W końcu stojąc przed wizją pustej słodyczowej szuflady pomyślałam - to jest ten dzień. Milko, dostajesz ode mnie kredyt zaufania, nie zmarnuj go!

Na całe szczęście krakersowa tabliczka jest "lżejsza" o całe 13g, czyli można ją zjeść całą (jakby ktoś chciał) bez żadnych wyrzutów sumienia. Inna sprawa, że połączenie cukru, tłuszczu, tłuszczu i soli to dla figury zabójcza kombinacja, ale jeśli ktoś liczy jedynie kalorie - niech się cieszy.


Tafelka czekolady jest podzielona na 5 rzędów po 2 kostki i każdą z nich 'koronują' dwa krakersiki - jeden z dołu, drugi z góry. Wygląda to po prostu przeuroczo, kosmicznie prześlicznie i w ogóle tęczowo-rzygowo-pięknie. Ciasteczkowe miniaturki podbiły moje serce wyglądem, kolejno za nim powinien iść zapach. A tu dupa, bo Milka pachnie Milką i niczym więcej. Eliminuje ewentualną woń krakersa i każe zastanowić się, czy aby na pewno nie mamy przed sobą gładkiej tabliczki. (Nie uważam tego za bardzo nieprawdopodobne, te mini-Tuc'i były tak słodkie, że mogłam je np. pożreć samymi oczami i nawet się nie zorientować. I co wtedy?)


Milka.. Hmmm, Milka jak to Milka. Słodka, tłusta, jeszcze mniej kakaowa niż pamiętałam.. Niee, za każdym razem tak myślę, chyba po prostu lubię narzekać. Tzn. przynajmniej w tej kwestii, bo ogólnie nie znoszę narzekających ludzi, a w szczególności, gdy mówią o pierdołach. Takitam skok w bok, a z czekolady właśnie spadł mi krakers. Jest chrupki, ale, na szczęście - nie kruszący się, rumiany i jak Bóg przykazał, słony. Odpowiednio tłusty, jak to krakersy bywają, choć mam wrażenie, że mniej, niż te paczkowane. Ale to bardziej domysły z mojej strony.



Przy połączeniu obu elementów, krakersowi na krótką chwilę udaje się przełamać słodycz płynącą z czekolady. Jest to jednak chwila-moment, po której cukier atakuje znów. Chciałabym, żeby te Tuc'i były o tyle grubsze, żeby efekt balansu pomiędzy nimi (smakami) był mocniejszy. To z jednej strony, z drugiej zaś, im dalej w czekoladę, tym tłuściej z obu frontów się robiło, a słodycz wzrastała do niewyobrażalnych rozmiarów. Nie wiem jak to możliwe, ale ta tabliczka zasłodziła mnie szybciej i bardziej niż M. Collage, która miała przecież takie dodatki jak karmel, ciasteczka, krem.. Po połowie było mi wręcz niedobrze, a w ustach pozostał mocny niesmak. Nie było to tak dobre połączenie jak oczekiwałam, też do samej Milki miałam więcej zastrzeżeń niż zwykle. Chciałabym, żeby werdykt końcowy był lepszy, ale podniebienia nie oszukam.
Ocena: 6,5/10
Cena: 3,59zł


22 komentarze:

  1. Smutno mi, bo dla mnie ta czekolada, tak jak i LU, to czysta rewelacja. Co do zmniejszonego rozmiaru i mniejszych (tudzież żadnych) wyrzutów sumienia, jak spotkałam się z nią po raz pierwszy, to miałam dwie małe Lu i dwie mały Tuc. Tak mi posmakowały, że wpieprzyłam trzy od razu, więc nici z oszczędzania kalorii :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm po czasie przypomniałam sobie, że kieeedyś koleżanka mnie milką Tuc częstowała, to była akurat wersja mini i zjadłyśmy ją na pół. Kiedy się jej o to spytałam, stwierdziła, że pamięta i rzekomo powiedziałam wtedy, że bardzo mi smakuje.. Kobieta zmienną jest :P

      Usuń
    2. Albo trafiłaś na felerną partię, bo i tak być mogło :)

      Usuń
  2. Jadłam zarówno tę wersję, jak i z LU, jedna mi smakowała, druga nie bardzo. Tylko za nic nie mogę sobie przypomnieć, która była którą. Ale chyba ta była lepsza, ze względu na sól...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta z Lu już kompletnie mnie nie kusi, nie wiem, może dlatego że nigdy tych ciastek nie jadłam xD

      Usuń
    2. Też nie jadłam, ale co tam, jak dają to biorę ;)

      Usuń
  3. Mi nie smakowała ta czekolada:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie tak zła nie była, ale w pełni rozumiem twoje podejście ;)

      Usuń
  4. Jadłam tylko LU i była genialna, uwielbiam zwykłe herbatnikowe ciastka, do tego Milka, to nie mogło się nie udać. TUC miałam nie próbować, ale chyba to zmienię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprowokowałam cię? :D Zjedz zjedz, jestem ciekawa co o niej powiesz.

      Usuń
  5. Mi Tuc jakoś nie podeszła, natomiast Lu to bajka. No.. z tego co pamiętam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie ufaj do końca wspomnieniom, skąd wiesz że ktoś ci przy nich nie majstrował? :0 xD

      Usuń
  6. Jadłam tą i LU, ale chyba ponad rok, albo dwa lata temu, więc nie za bardzo pamiętam, która mi bardziej posmakowała ;) Być może, po prostu nie trzeba? :D

    Co do słodkości, może dlatego Cię zmuliła, że tu jest sama czekolada, a tam był jeszcze kremik ^^

    Hahaha, wiesz ja na wykładach zapamiętałam sobie jedno ważne zdanie: Każdy człowiek sam ustala swoją hierarchię wartości. Nie wiem co bardziej zaskakujące... to, że słuchałam czy to, że to genialne zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to prawda, niby krem tłustszy i równie słodki, ale zawsze to jakieś urozmaicenie xD

      A zdanie prawdziwe i chyba aktualne przez całe życie, w końcu system wartości się zmienia. A przynajmniej mam nadzieję, że mój ulegnie zmianie xD

      Usuń
  7. Ja akurat jadłam tą z herbatnikiem LU i muszę przyznać, że bardzo mi smakowała. To było fajne przełamanie tej ogromnej słodyczy z której słynie milka. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, może za jakiś czas zrobię do niej podejście? Mam nadzieję że nie będzie tak słodko-tłusto :)

      Usuń
  8. Mnie też jakoś specjalnie nie zachwyciła ;) Ale plus za to, że fajny pomysł na tabliczkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nad samym jej wyglądem wręcz się rozpłynęłam.. :D

      Usuń
  9. Też jadłam tą czekolade, była dobra ale jakoś mnie nie zachwyciła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby tylko nie zachwyciła, to byłoby okej, ale to zniesmaczenie pod koniec.. Widać czekolada nie w naszym guście ;)

      Usuń
  10. My jadłyśmy je w wersjach mini, więc o zasłodzeniu raczej się nie wypowiemy :) Jednak jednej z nas bardziej smakowała wersja z herbatnikiem a drugiej z krakersem :D Generalnie bardzo udane propozycje od Milki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam się zastanawiać, czy te miniaturki faktycznie nie są lepsze. Hmm.. Kupię tą z Lu i się zobaczy :3

      Usuń