niedziela, 17 lipca 2016

Lusette, wafelek kakaowy z kremem kakaowym w polewie kakaowo-czekoladowej

Lu-se-tte. Al-me-tte. Widzicie podobieństwo? Czekoladowy wafel i tłusty twarożek... Przypadeg? Pewnie tak, ale powiedzmy to jeszcze raz: Lu-se-tte, Al-me-tte, .. SMAAAKIIIJAAA *singing*
Pękł dzisiaj we mnie balon emocji tłumionych przez lata dwa i trochę teraz odreagowuję. A że trzeci dzień wpisu nie było, zdecydowałam się wrzucić czekoladowe Lusette, będące TĄ kroplą oliwy dolaną do ognia, która przekształciła go w  pożar. Taak, w życiu wybuch i na kubkach smakowych wybuch. Od dnia skosztowania dzisiejszego bohatera jem wafle praktycznie codziennie (ale nie wszystkie chce mi się opisywać). To dla mnie naprawdę nowość, bo odkąd nauczyłam się mówić powtarzałam jak mantrę, że wafli nie lubię.

Zdjęcia robiłam u przyjaciółki, oczywiście w najlepszej ku temu porze czyli około 23, co jak możecie się domyślać zagwarantowało wybitne wręcz naświetlenie. Ech, zdjęcie składu gdzieś zgubiłam.. Albo usunęłam, bo tak nieostre było. Niedługo planuję powtórkę batona i wtedy postaram się wymienić zdjęcia.


Wafel ma sowity rozmiar (50g) i wbrew moim własnym przewidywaniom - podoba mi się. Masywny jest także z wyglądu: gruba bryła polana z jednej strony równie grubą warstwą czekolady (to akurat pozory).


Czekolada Właściwie to polewa jest dość miałka: słodka i kakaowo-proszkowa. Wafel jest chrupiący, słonawy i ma w sobie także nutkę kakao.
Nadzienie jest proszkowe, ma specyficzny kakaowy posmak.. Jakby sztuczno/plastikowo-czekoladowy, ale z jakiegoś powodu nie odpychający. Jak budyń? Coś 'o smaku', ale nie stricte czekoladowe. Ciężki do rozgryzienia.. Chociaż prawdziwe cuda dzieją się po zamoczeniu w herbacie.


Całość staje się (nie lubię kraść powiedzeń, ale to pasuje idealnie) bagienkowa, dziecięco słodka i smakuje jak rozwodniona gorąca czekolada w schronisku. Oprócz polewy, polewa to skumulowany 100%-owy ekstrakt napoju pitego po godzinach morderczej (dla dziecka) wędrówki. Smak wspomnień - on idealnie oddaje to określenie! Jakim cudem znalazłam ten smak w tanim waflu czekoladowym? Nie wiem, ale jestem absolutnie zakochana w duecie Lusette-gorący napój. Ten drugi podciąga naszemu bohaterowi ocenę, wyciąga aż na zaszczytne podium szczęśliwych dziesiątek.
Ocena: 10/10
Cena: 1,50zł


24 komentarze:

  1. Nie spidziewalam sie :o Kto by pomyslal,ze okaze sie dobry?teraz zjadlabym XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się nie spodziewałam, ale uwierzyłam Oldze i jej recenzji na słowo :D

      Usuń
  2. Muszę go zatem mieć :D Jadłam wersję nugatową i był to chyba najlepszy wafelek jaki jadłam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Wg. mnie lepszy od nugatowego ^·^

      Usuń
  3. Gdyby nie Twój post nie zwróciłabym na to podobieństwo uwagi - spostrzegawcza jesteś ;) I wiesz? Krem w wafleku może być tłusty jak ten tłusty twarożek ;P

    Jeśli chodzi o Twój "balon emocji" to dobrze, ze w końcu pękł.. rozumiem, że sa ludzie, którzy nie lubią okazywać uczyć, tłumią je w sobie ale to nie jest dobre - to wyniszcza człowieka od środka, wysysa z niego złą energię, sprawia, że człowiek nie ma sił - sił na mrzenia, uśmiech, nie może się cieszyć... sama przez jakiś czas "gromadzę w sobie" to co mnie boli, nikomu się nie zwierzam bo w sumie nie mam komu (nie mam przy sobie bliskiej osoby) ale po czasie to samo ze mnie wychodzi jak burza... to dobrze, ze w końcu dałaś upust złym emocjom - lepiej później niż wcale, po tym człowiekowi jest lżej na sercu... Będzie dobrze - każdy czasem miewa gorszy okres ale jak to mówią "po burzy zawsze wychodzi słońce" trzymaj się i nie załamuj..

    Zjedzenie jednego wafelka to nic złego - jeśli Ci smakuje, lubisz to czerp z tego przyjemność ;) W tych wafelkach podobają mi się upakowania ale smaku nie mogę ocenić bo jeszcze nie jadłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha a wiesz że chciałam napisać o tej tłustości? :D Ale już mi się skojarzyło to nadzienie z proszkowością, chociaż faktycznie, są tłustsze kremy.
      Dziękuję za te słowa, faktycznie czuję teraz pewną ulgę, chociaż problemu nie rozwiązałam. To okropne nie mieć nikogo, komu można się zwierzyć.. Na ogół sama zajmuję się moimi sprawami, choć parę bliskich osób mam, ale tym razem one zwyczajnie mnie nie rozumieją i raczej nie zrozumieją, to też przykre i frustrujące, bo pogłębia uczucie samotności.
      Ale wiadomo, nawet po najdłuższej nocy nastanie dzień :)

      Usuń
    2. Teraz już wiem :) Czyli jednocześnie i tłusty i proszkowaty... no niezły mix - tłustszy krem to jest chyba w Kinder Bueno.. ten to dopiero tłuścioch ;P

      Wiesz czasem jest tak, że problemy tak nas przytłaczają, ze nie dostrzegamy tego, że wkoło nas są ludzie, którzy wyciągają do nas rece, mimo wszystko jakoś potrafią pomóc... czasem myślimy, że sami sobie poradzimy bo tak zazwyczaj rozwiązujemy problemy i nie dostrzegamy ludzi wokól nas... Jesteś pewna, że te bliskie osoby nie są w stanie Ciebie zrozumieć? Może przez te problemy tylko tak Ci się wydaje, może wystarczy trochę bardziej się otworzyć? :) A co do uczucia samotnosci to coś wiem o tym bo sama poza rodziną nie mam przy sobie żadnej innej osoby - żadnej koleżanki ani przyjaciółki (nie mam na myśli znajomych poznanych dzięki blogosferze). Czasem też chciałabym się komuś zwierzyć, wypłakać w ramię - do kogoś innego niż do mamy... niestety moja mama w ogóle mnie nie rozumie i nie chce zrozumieć... wiec wiem co czujesz pisząc o "pogłębiającym się uczuciu samotności". Mimo iż jest ciężko staram się nie załamywać i nie poddawać - trzeba walczyć do samego końca... Nie wiem, czy jesteś wierząca czy nie, ale modlitwa na prawdę pomaga - pomaga poczuć się lepiej a czasem rozwiązać problem - rozwiązanie przychodzi do głowy :) Ja Tobie życze dużo, dużo siły - pamiętaj nie poddawaj się... masz w sobie ogrom siły :) Życzę Ci dużo uśmiechu i mam nadzieję, ze Twoje problemy wkrótce się rozwiążą ♥ Jakbyś chciała porozmawiać to śmiało mozesz napisać - z przyjemnością Cie wysłucham, postaram pomóc.. kto wie może mi się uda ;) Mój e-mail znajdziesz na moim blogu w zakładce kontakt :) Ja w Ciebie wierze i jestem z Tobą całym serduchem ♥

      Usuń
  4. Nie dziwię Ci się, że masz tak z waflami. Ja parę lat myślałam, że nie lubię czekolady... cóż, szybko odkryłam, że po prostu nie lubię złej czekolady. :>

    Ja z kolei zawsze lubiłam wafelki, ale nigdy tak naprawdę nie mogłam znaleźć takiego, który by mnie wyjątkowo zachwycił. Lubię to jak chrupią itp., ale zawsze a to za słodki, a to coś tam... Dlatego zawsze mówiłam, że lubię, ale nie jem, haha. W sumie do wafelków jako do formy słodyczy dalej nic nie mam, ale nawet mimo tego Prince Polo 9/10 to nie będę po nie częściej sięgać, bo to takie "wafelkowe 9", a nie degustacyjne. :P Co nie zmienia faktu, że po tego chyba kiedyś z ciekawości sięgnę. W końcu nie mam nic do stracenia. ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jak byłam mała, tzn. tak do 12-13 r.ż. nie jadłam czekolady w ogóle, a jeśli już to był to pasek białej Milki :D Taak, gust się zmienia xD
      Rozumiem tą skalę totalnie, chociaż trochę nie pasuje mi do tego Prince Polo - jadłam go wczoraj i szczerze, trochę się zawiodłam. Wolałabym deserową czekoladę, ta mleczna była za słodka, a nadzienie było raczej słodko-mleczne z dodatkiem kokosa :( Ja wiem że Princessa się popsuła, ale taj tęsknię za tym kokosowym kopem </3

      Usuń
  5. Wafelków czekoladowych nie lubię albo tak mi się wydaje, ale od dzieciństwa żyję w przekonaniu, że wnętrze musi być białe lub kremowe :D Jednak spróbować by nie zaszkodziło, tym bardziej że polecasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm nie wiem jak go odbiorą Twojr kubki smakowe, czy nie będzie dla nich w tym za dużo chemii ;D Ale jeśli się nie boisz, to polecam spróbować :D
      Ja sięgam raz po wafle mega czekoladowe i obfite, a raz bo takie cieniasy z janym kremem w środku, np. Familijne chałwowe :)

      Usuń
  6. Jak już pisałam nie przepadam za waflami, ale zarówno ta, jak i poprzednia recenzja Lusette kusi mnie mocno, pewnie jeszcze chwile się wstrzymam, w końcu pęknę i kupię którąś wersję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pękaj czym prędzej :D Ale nie bierz mlecznej, oo nie!

      Usuń
  7. Ocenie się nie dziwię. Lussete to perła wśród wafli, przebijając Princesse i Prince Polo.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie jadłam takiego batona. Gdzie można go kupić? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zwykle widuję go w sklepach typu no-name :D Ale z tego co pamiętam widziałam czekoladową wersję w Carrefour.

      Usuń
  9. To dopiero szok! Lubisz wafelki! :D
    My zawsze mówimy, że mamy do wafli słabość ale jak jadłyśmy wszystkie smaki Lusette (jakieś 3 lata temu) to pamiętamy, że żaden nas nie zachwycił i na tym naszą przygodę z tą firmą skończyłyśmy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szok, niedowierzanie, wytrzeszcz oczu ze zdziwienia :0
      Ech, ech. Pewnie nie moczyłyście ich w herbacie :D

      Usuń
  10. Po wstępie wnoszę, że nieco zbzikowałaś :głaszcze po główce: Muszę jednak również przyznać, że czytałam te głupie Lusette i Almette, jak kazałaś :P Wafel - must have... again ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troszku. :łezka w oku, dziecięcy grymas:
      Dziękuję :'> Ja też wrócę, na pewno nie raz ^.^

      Usuń
  11. Smakija? Śpiewać? Melodyjka? Jakoś nie kojarzę. W każdym razie ciekawe masz Ty porównania. :D
    No patrzcie, a tak niepozornie wygląda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję. :>
      Bardzo niepozornie, a tu takie cudeńko :3

      Usuń