poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Studentska, mleczna z orzeszkami, galaretkami i malinami

Czas na kolejną, tym razem mleczną, Studentską - jak wspominałam w recenzji jej ciemnej koleżanki, miała być ona chwalebnie odpakowana i zjedzona w Chacie pod Rysami. Plan nie wypalił, za to ulewa jaka nas spotkała potraktowała ją dość brutalnie (wg. mnie opakowanie wygląda jak przeżarte przez kwas <3). Na szczęście dzięki dodatkowej warstwie sreberka czekoladzie nic się nie stało, więc o żadnym uszczerbku na smaku i - co za tym idzie - taryfie ulgowej nie było mowy.

(Smutne, nie?)


Standardowo w czekoladzie na próżno szukać kakao: czy w zapachu, czy w smaku. Przeszkadza mi to o wiele mniej niż w 'horkej', bo tam tego aromatu MIMO WSZYSTKO oczekiwałam. Jej teksturę określiłabym (ponownie) jako gliniastą, za to mam wrażenie że słodycz jest niższa niż w "gorzkiej" (o ironio :')). Hojnie nadziana tabliczka cieszy oko i zachęca do jedzenia, przejdźmy więc do dodatków.


Orzeszki - świeże, chrupiące, dzięki Bogu nie rozmiękłe; orzechowe i wspaniałe, bez nich ta czekolada nie miałaby racji bytu. Standardowe dla Studentskiej galaretki są słodko-kwaskowe, ani mi nie przeszkadzają ani zbytnio nie rajcują. W tym wariancie smakowym nowe są malinowe cząstki, które występują w postaci żelek, i - jak mój brat stwierdził - dominują smak czekolady. Zgodzę się z tym, że ich smak mocno wybija się ponad resztę. Czy to dobrze? Zależy od punktu widzenia, mi to pasowało. Smak malin jest sztuczny i to bardziej, niż nieco sztuczny, ale spodziewałam się, że tak będzie - więc dla mnie okej. Ogólnie gdyby nie orzeszki i ich bogaty (w porównaniu do reszty) aromat, powiedziałabym, że ta Studentska smakuje jak malinowe galaretki w czekoladzie, tylko w odwróconych proporcjach :P


Nie jestem pewna jak mam ocenić tą czekoladę. Tutaj, w zależności od preferencji, dominujący 'owocowy' smak może bardzo przeszkadzać lub pasować. Ja byłam zadowolona, chociaż kto wie, może następnego dnia odebrałabym ją zupełnie inaczej? Nie mam jak tego sprawdzić, gdyż resztę tabliczki oddałam, więc pokieruję się obecnym humorem i wystawię Studentskiej abstrakcyjnie wysoką ocenę.
Ocena: 8/10 (ale nie gwarantuję, że się utrzyma, bo przede mną jeszcze degustacja białej! :))
Cena: 2 euro
Polecam: prosto i konkretnie - fani malinowych galaretek będą wniebowzięci :P

17 komentarzy:

  1. O nie, to ta tabliczka o której zawsze marzyłam :( Kocham maliny, do Studentskiej mam sentyment, oj. :) Jadłabym! I to tak, że tylko uszka by mi się trzęsły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze niestety nie widziałam jej w osiedlowych delikatesach :( Tak to bym wzięła i wysłała Ci pocztą ;D

      Usuń
  2. Studentska na tak, bo to smak dzieciństwa i wspomnienie zakradania się do barku dziadka, ale maliny już na nie. Skoro to galaretki, nie mogą mieć pesteczek, ale mimo wszystko smak... Jeśli kupię, to albo z nieuwagi, albo na samym końcu, już po przetestowaniu wszystkich innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj no patrząc na Twoją niechęć do malin to faktycznie nie polecam :P

      Usuń
  3. Jadłam niedawno, dobra była :) Jak dla mnie galaretki to podstawa studentskiej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ogół galaretek nie lubię, ale faktycznie bez nich Studentska nie istnieje ;)

      Usuń
  4. Ja uwielbiam wszystkie studentskie, mają taki charakterystyczny smak czekolady!

    http://worshipingmornings.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam jakąś niechęć do tych czekolad...pierwsze wrażenie wypadło nijako.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, gdybym próbowała ich teraz pierwszy raz w życiu podejrzewam, że nie zasmakowałyby mi aż tak - jednak sentyment + okoliczności robią swoje :P Taka ma teza ;)

      Usuń
  6. A ostatnio byłyśmy w Intermarche i patrzyłyśmy się na różne rodzaje Studenskiej (szczególnie na białą) dopóki nie znalazłyśmy dużej tabliczki z nadzieniem twarogowym z borówkami Orion :P Także białej jesteśmy najbardziej ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też patrzyłam na tą tabliczkę! Ale brak własnego portfela i siatka ze słodyczami leżąca w samochodzie skutecznie mnie powstrzymały :P Czekam na opinię jak wam smakowała :)

      Usuń
    2. Była bardzo słodka, miała też cząstki borówek tylko szkoda, że nadzienie było bardziej mleczne niż typowo twarogowe ;) Ale ogólnie smakowała wszystkim w domu :) Ciekawe jak wyszłaby wersja pistacjowa, bo też chciałybyśmy jej spróbować :D

      Usuń
  7. juz nie pamietam jej smaku :x a bialej nigdy nie jadlam i nie bede jesc ale ta moze sobie przypomne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, jeśli tak zrobisz to jestem ciekawa twojej opinii! :D

      Usuń
  8. http://theobrominum-overdose.blogspot.com/2012/11/orion-studentska-mleczna-z-malinami.html Wspomnień czar... Aż mi się łezka w oku zakręciła! Kiedyś to była limitka, która weszła na stałe do oferty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie się zastanawiałam, czy wersja którą jadłam to ta sama, co ta z twojego bloga. W końcu skoro opakowanie się różni, to może dodatki też.. Zagwozdka rozwiązana :)

      Usuń