wtorek, 8 grudnia 2015

Müller, Riso un minuto: cukier-cynamon, strudel jabłkowy

Ryżu, ryżu na rozgrzanie. Czy jest coś lepszego od ryżu? No, pewnie wiele rzeczy, np. tarty parmezan, ale i tak jem go parę razy w tygodniu, z dodatkami czy bez. Z tego powodu nie są mi obce deserki spod szyldu Mullera i Zott, chociaż nie przetestowałam jeszcze wszystkich smaków i nie mam na to strasznego parcia. Jednak gdy moim oczom ukazało się  owo limitowane cudeńko, od razu trafiło ono (razem z jabłkowo-cynamonowym przyjacielem) do koszyka. Wcześniej nawet nie wiedziałam o ich istnieniu, więc tym większą radość mi sprawiły, zwłaszcza że jest to edycja przeznaczona specjalnie do podgrzania, co czyniłam już w przeszłości z innymi, 'zwykłymi' wariantami.. Tym razem miałam na to wyraźne przyzwolenie.


Według instrukcji na opakowaniu, przed włożeniem deserku do mikrofali należy nakłuć wieczko w paru miejscach. Ja z rozpędu zaczęłam opakowanie otwierać, więc w żadne dziurkowanie się już nie bawiłam; Wykręciłam 60 sekund i czekałam.. Po czym zrobiłam to ponownie, bo oczywiście minuta była niewystarczająca. 
Gdybym dalej miała postępować jak sugerują producenci, (krok 2 - wymieszaj całość) przepadłaby cała zabawa z jedzenia, więc zamiast tego najpierw upajałam się zapachem ciepłego Riso. A był on, mówię wam, genialny: rozkosznie mleczno-cynamonowy, aż mi się ciepło w środku zrobiło. 


Standardowo zaczęłam od spróbowania samej śmietankowej masy, która okazała się diametralnie inna od zimnej, której oczywiście też spróbowałam. Podgrzanie zadziałało na wielki plus konsystencji, która była niezwykle kremowa, i gładkości, kojarzącej mi się z prawdziwą śmietanką. Było bajecznie słodko i aksamitnie. Cynamonowy posmak, przenikający z dna kubeczka, nasunął mi skojarzenie z płatkami Cini-minis rozmokniętymi w gorącym mleku. Pycha!


Ziarenka ryżu były dość spore i miękkie. Myślałam, że potraktowanie mikrofalą zmienią znacznie swoją strukturę, ale w sumie nic takiego się nie stało.
Rzadszy od masy wsad jest brązowy i upstrzony kropeczkami cynamonu. Jeśli chodzi o smak, kolejność jest dokładnie taka: słodycz, cynamon, leciuchna pikantnawość (typowa dla tej przyprawy). Nie bez powodu Riso jest opisany jako "deser mleczno-ryżowy z wsadem cukrowo-cynamonowym".
Jeśli chodzi o jego ilość, to wielcy miłośnicy (ekhem Pandy ;)) mogą być trochę zawiedzeni, ale dla mnie było go wystarczająco dużo. Nie przewodził w smaku, tylko go uzupełniał.

Nie wiem czy jest to wina mojej mikrofali, ale ja swoje Riso podgrzewałam potem raz jeszcze. Trochę przesadziłam z czasem i całość stała się bardzo płynna i wręcz parząca; Musiałam czekać  aż zgęstnieje, ale dzięki temu mogłam dłużej się nim delektować i po pewnym czasie wyczułam bardzo przyjemny, budyniowy posmak.
Wyskrobując słodką, śmietankową masę  i doprawiając ją co chwilę łyżeczką sosu szybko dotarłam do samego dna, jednocześnie żałując, że nie mogę być w tej chwili pod jakąś ciepłą kołderką; Zamiast tego siedziałam nad książkami, ale Riso dał mi chwilę błogiego ciepła i przyjemności.
Z radością mogę powiedzieć, że był dokładnie taki, jaki chciałam.
Ocena: 10/10
Cena: 1,59zł


Parę dni później sięgnęłam po smak ala strudel jabłkowy, do którego nie ciągnęło mnie aż tak bardzo, ale w końcu wypróbować trzeba było obydwa.


Tym razem po 1,5 minuty podgrzewania na powierzchni masy zrobiła się taka fajna skorupka, jak na zastygniętym budyniu, a oprócz tego uderzył we mnie słodko-śmietankowy zapach. Konsystencja była idealnie gęsta, wręcz trochę betonowata, więc tym prędzej zabrałam się do jedzenia.


Po wstępnym zamieszaniu - coby dotrzeć do wsadu i pokazać wam go na zdjęciu - na moją łapczywą łyżeczkę napatoczyła się dorodna rodzynka i kostka jabłka. Obecność tej pierwszej mnie zdziwiła i ucieszyła zarazem, nie czytałam wcześniej składu i nie wiedziałam o ich (rodzynek) obecności. Prezentuje się całkiem ładnie, niestety ze smakiem i teksturą jest już gorzej: bardziej wilgotna niż powinna, wręcz rozmiękła i do tego galaretkowata (?). Posmak daje baardzo subtelny i to nie rodzynkowy, a po prostu suszono-owocowy.

Jabłkowa kostka jest mięsista i - znów - trochę galaretkowa, a jej smak jest dość słaby i przytłamszony mlecznością  masy. Ucieszyłabym się, gdyby w zamian producenci dali twardsze i bardziej kwaskowate jabłkowe kawałki, bo te sprawdzają się nie za dobrze. Podsycają tylko wrażenie, że smak owoców pochodzi tu ze sztucznego aromatu.


Przechodząc do jaśniejszej strony tego Riso, czyli do ryżowej masy, jest ona niesamowicie kremowa i prawie równie śmietankowa co poprzednia; Przenika przez nią lekka, jabłczano-szarlotkowa nuta, i dla większości pewnie będzie ona przyjemna, ale mi nie do końca pasuje połączenie jabłka z mlekiem. Jest to jedyny owoc, dla którego gotując owsiankę robię wyjątek i daję wodę. Nie mówię że mi to bardzo nie smakowało, ale o ile oba produkty lubię z osobna, tak razem jakoś one nie grają. Zasmucił mnie także brak cynamonu, który zapewne podciągnąłby ocenę w górę.
Całość nie wiem dlaczego kojarzyła mi się z daniem z przedszkola, jakby z kaszką dla dzieci czy czymś w tym stylu. Ale zjeść - zjadłam, ciepło deseru zrobiło swoje i degustację zaliczam do przyjemnych. To Riso było smaczne, ale jest wiele lepszych.  A, no i mniej słodkie od poprzednika.
Ocena: 7/10
Cena: j.w


10 komentarzy:

  1. Nareszcie ktoś się ze mną zgadza co do cynamonowego <3 Dla mnie też jest boooski :D
    A strudlowa wersja ma u mnie 9/10, bo mogli zamiast rodzynek dać kawałki orzechów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O z orzechami byłoby fajnie :) A cynamon i bez nich wymiata <3,

      Usuń
    2. ja się nie zgadzam mwahahhahaha dla mnie posmak palącej przyprawy był brrr :D ale żeby jeszcze maxa dać? Oszalałyście kochane ;) Szczerze nie zjadłabym takiego z kawałkami orzechów :D A cynamonu nie czułam w pierwszej wersji, ale kto co lubi :D Moją opinię znacie, czekam na recenzję u Natalie ^^

      Usuń
    3. Też się tym maksem dziwię, ale co poradzić, tak wyszło ;D

      Usuń
    4. Tylko winni sie tlumacza, a ty nie masz za co ;)

      Usuń
  2. Nie jadłam tej wersji a cynamon lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jadłyśmy obie wersje w ubiegłym roku i szału na nas nie zrobiły, bo były za słodkie. Ale z dwóch opcji to byśmy chętnie powtórzyły ten z jabłkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie cynamonowy? Szok :0 Chociaż wy zapewne musiałyście sporo go przyprawić ;)

      Usuń
    2. Cynamonowy to robimy sobie często same i jest o wiele lepszy :D Szczególnie jak się doda przyprawę do piernika :D

      Usuń