Odkąd przeczytałam jedną z pierwszych recenzji w słodyczowej blogosferze, a mianowicie opinię czoko o białej Ritterce z kokosem, za punkt honoru wzięłam sobie że kiedyś spróbuję ritterowej limitki. Trochę minęło od tego czasu i dopiero teraz nadarzyła się ku temu okazja, wraz z pojawieniem się zimowej edycji limitowanej. Gdy zobaczyłam Vanillę Chai Latte i jej dwie koleżanki w sklepie, z miejsca rzuciłam się po wszystkie trzy, ale koniec końców wzięłam tylko tą jedną. Po chłodnej kalkulacji doszłam do wniosku, że w sumie tylko jej smak mnie interesuje, więc po co mam kupować pozostałe. I to wcale nie miało związku z tym, że wzięłam jeszcze parę innych, nielimitowanych, ale równie ciekawych pozycji ;)
Szczęśliwie zdjęcie opakowania zrobiłam tego samego dnia i nie musicie podziwiać go w świetle lampki biurowej, a zwykle się tak kończy gdy zasiadam do podwieczorku po godzinie 16. Szczęśliwie też dlatego, ponieważ nie wiem jakim cudem nie sfotografowałam samej czekolady i jestem na siebie potwornie zła, bo jest to nieodłączną częścią każdego posta. Sama bardzo lubię oglądać zdjęcia u innych, szczególnie, gdy są przemyślane i dobrej jakości.
(Źródło: http://www.kirstin-testet.de)
Zapach czekolady był zagadką. Czułam przytłumioną mieszankę przypraw i było w nich coś ostrawego, za to nie czułam samej czekolady. Trochę bałam się powtórki z plastikowej Olympii, tzn. tego że sama baza będzie kiepskiej jakości. Nie było innego wyjścia jak spróbować i na szczęście moje obawy zostały rozwiane.
Czekolada była, jak na Rittera, wyśmienita. Głęboka i kakaowa, leniwie ukazywała swoje oblicze. Do tego przeszła smakiem wcześniej wspomnianych przypraw, subtelnie, ale wystarczająco żeby ucieszyć. Topiąc się jak na sportową czekoladę przystało, szybko odsłoniła swoje wnętrze, które okazało się zbite i tłustawe. Szczerze byłam trochę zaskoczona i trochę zawiedziona zarazem, gdyż podświadomie liczyłam na delikatny mousse.
Smakując je w pierwszej chwili poczułam lekkie szczypanie na języku, jakby wywołane dodatkiem cynamonu lub imbiru. Chwilę później ujawnił się ogół przypraw korzennych, taka typowa mieszanka do piernika, tylko niestety - bardzo delikatna. Struktura nadzienia była trochę ziarnista, czułam to szczególnie trzymając je długo na języku i w sumie dawało to miłe skojarzenie z drobinkami przypraw lub strzępkami czarnej herbaty. Tak jak zostało nam obiecane, tak i ona (herbata) po pewnym czasie się ujawniła, razem z waniliową nutą nutką i cieniem goryczki. Gdyby takie nadzienie zostało wykonane mistrzowską ręką, a przynajmniej z lepszych składników i przez lepszą firmę, ten opis mogłabym zwieńczyć okrąglutką 10. Jednakże tworowi Rittera dużo do tej oceny brakuje - smak przypraw, już od początku mało wyrazisty, po pewnym czasie zostaje przytłoczony przez rosnącą słodycz, cukrową i banalną. Razem z tym przyszło skojarzenie z czekoladkami Alpini, które, powiedzmy sobie, nie są najwyższych lotów i zdecydowanie nie należą do moich ulubionych słodyczy. I znów - mogło być super, wyszło mocno średnio, podobnie jak z Olympią.
Ocena: 7-/10
Cena: 4,99zł
Wcale nie czuję się zrażona. Każdego Rittera z kremem muszę spróbować sama, bo już się nauczyłam, że gusta w blogosferze są tak różne, że czasem aż niedowierzanie człowieka bierze, jak komuś produkt X może smakować, a Y nie smakować. Co zaś się tyczy recenzji czoko, po jej przeczytaniu stwierdziłam, że mimo niechęci do wiórków koniecznie chcę tę czekoladę mieć. Później spróbowałam trzech różnych białych Ritterek i mi przeszło. No. Fucking. Way.
OdpowiedzUsuńI to jest piękne, ta nuta niepewności, "wszyscy mówili że będzie pyszne ale.." i BUM Hershey's cookies&cream xd
UsuńCzekaj czekaj, białą z orzechami, limonkową.. Jaką jeszcze?
http://livingonmyown.pl/2015/07/03/ritter-sport-weisse-voll-nuss/
Usuńhttp://livingonmyown.pl/2015/11/03/ritter-sport-weiss-crisp/
http://livingonmyown.pl/2015/11/27/ritter-sport-buttermilch-zitrone/
Mnie też najbardziej ciekawi ten, a jak na złość tylko tego nie mogę znaleźc ;( Ja podobnie jak Olga nie czuję się zniechęcona, dalej będę jej szukać :D
OdpowiedzUsuńSzukaj szukaj,chcę usłyszeć twoją opinię :>
UsuńCóż niby na początku wszędzie tych limitek szukałyśmy ale później jak już się u nas w sklepie pojawiły to nas ochota na nie jakoś przeszła :P
OdpowiedzUsuńSzczerze, jakbym miała kupić je dopiero teraz.. To już bym nie kupiła xd Dobrze że wzięłam tylko tą :P
UsuńPomimo, że nie jest to jakiś cud to i tak z chęcią bym jej spróbowała. Uwielbiam ritterki <3 ale póki co w moim mieście brak takich rarytasów :c
OdpowiedzUsuńWiadomo, też bym się nie zrażała moją opinią, zresztą umówmy się - warto chociażby dla tego bałwanka na opakowaniu :D
UsuńJestem zaszczycona, że zainteresowałam ciebie limitkami Rittera :D Nie zawsze są udane, ale zdarzają się perełki.
OdpowiedzUsuńMam tą i tylko tą wersję, dwie pozostałe olałam, tak jak ty. Liczę na ten piernikowy pierwiastek :)
Noo jednym z moch marzeń jest Vanillekipferl.. O niej złego słowa nie słyszałam nigdzie :D
UsuńMam ją w swoich zapasach, ale niestety po tej recenzji mój entuzjazm opadł...jakoś te ''herbaciane strzępi'' mnie przerażają :D Nie lubię herbaty...
OdpowiedzUsuńNiee martw się, są drobniusieńkie ;)) Zjesz ją jeszcze w tym roku? :D
UsuńNieeee :D
UsuńMimo takiej recenzji jestem pewna, że mi posmakuje. Uwielbiam pierniki i ciekawa jestem tej nuty herbaty. A co do podobieństwa do Alpini - jakoś to zniosę. Jak ja lubię limitki od RS ;).
OdpowiedzUsuńPosmakuje na pewno, czy zachwyci to nie obiecuje ;>
Usuńnie kusi mnie zbytnio ta zimowa edycja jak i same ritterki (być może podświadomie) ze względu na cenę, ale na jeden smak może się skuszę. W końcu to limitka... Polecisz mi coś? :)
OdpowiedzUsuńOgólnie z Ritterek? Biała z orzechami rządzi, pamiętam że kokos mi smakował, a dla wielbicieli nugatu i Nutelli (ja wielką fanką nie jestem) - Nougat na 100% :D
UsuńNo to bede brała nougat jak bedzie w promocji! A co, dziękuję :D (specjalnie napisałam bez ą/ę xDD)
UsuńZastanawiałam się nad jej kupnem, ale teraz na pewno już wiem, że sobie podaruję. Herbata i przyprawy korzenne są super, ale nie w rękach Rittera.
OdpowiedzUsuńPrzykra prawda :P
UsuńDla mnie całkiem smaczna czekolada chyba najlepsza z serii zimowej:)
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydaje że najlepsza, choć dwóch innych nie próbowałam, ale to nie do końca moje smaki ;)
UsuńMam ją, nie spieszy mi się co prawda do otwierania jej, ale miło przeczytać wreszcie znowu coś pozytywnego o RS, a nie jak ta letnia seria...
OdpowiedzUsuńTeż nie wspominam ich za dobrze :P
Usuń