A, na marginesie, bo zapomniałam: edel dosłownie znaczy szlachetny, herb cierpki, sahne śmietana, więc jest to szlachetna, cierpka czekolada ze śmietaną. No tego jeszcze nie grali!
Zapach ciemno-wypasionej Chateau nie zdradzał praktycznie nic, poza tym że mamy do czynienia z trochę większą ilością kakao. Typowo deserówkowy bym powiedziała.
Podział kostek jest iście Milkowy, bo na trzy w rzędzie: zdobione fikuśnymi zawijasami na górze, z dołu straszą beżowymi kropeczkami, wyglądającymi jak małe robaczki. Właśnie dlatego rozdrabnianie orzechów to zło, w tym przypadku szczególnie okropne wizualnie.
Już po przegryzieniu czekolady czuć jej miękkość i miałkość. Cały smak, jaki ma do zaoferowania, uwalnia właściwie od razu, a jest to delikatna goryczka, znów: typowa dla czekolady deserowej i obowiązkowa porcja słodyczy. Ale (nie?) bójcie się, nie jest jej dużo. Kakao jest w ilości wystarczającej, myślę nawet, że gdyby było go więcej, zrobiłoby się trochę kwaśno, tak to jest ok.
Co do dodatków w postaci migdałów i chrupek ryżowych - te pierwsze są ledwie wyczuwalne, ich "orzechowość" właściwie w ogóle się nie przebija. Co dziwne, nie przeszkadzało mi to, i bez nich było smacznie. Inaczej sprawa ma się z chrupkami, są chrupiące i odrobinę słonawe, wg. mnie smakowały bardziej jak kukurydziane niż ryżowe. Łatwiej je wyczuć niż migdały, ale i tak tylko w przypadku rozpuszczenia kostki na języku i pewnej dozy skupienia.
Teoretycznie wszystkie elementy mamy za sobą, ale w praktyce najważniejsze zostawiłam na koniec. Chodzi o znaczenie jednego składnika kryjącego się w składzie, a konkretnie o śmietankę w proszku (13,4%). Czuć ją i to wyraźnie, odpowiada za niesłychaną - jak na deserówkę - miękkość czekolady. Co za tym idzie, jest ona także dość tłusta i póki nie wiedziałam, czym jest to spowodowane, moje myśli ze zgrozą nawiązywały do wyrobów Milki. W przeciwieństwie jednak do czekolad fioletowej, szczęśliwej krowy, ta nie była w żaden sposób obrzydliwa. Gdy odkryłam, z czego się bierze gładkość Chateau Pur, odetchnęłam z ulgą (prawie, bo tłuszcz palmowy na końcu :/) i zdecydowałam się co o niej ostatecznie sądzę. A myślę, że mogłabym ją jeść i jeść, bo jest naprawdę, naprawdę smaczna. Nietypowa, satysfakcjonująco kakaowa, z ciekawymi nutami smakowymi. Do tego nie za słodka i chrupiąca od dodatków. Macham ręką na białka pszeniczne, smakowało mi!
Ocena: 8/10Cena: prezent, szukać na okolicznych bazarach, w sklepie nigdy jej nie widziałam
Chateau to marka własna niemieckiego Aldi. U nas tej serii czekolad nie widziałam, może kiedyś wprowadzą, bo brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńNiemiecka marka zjeżdżająca francuską nazwą. Bardzo ciekawa nazwa, naprawdę. Tak średnio mi się podoba.
UsuńNigdy nie byłam w Aldi ;-;, ale wierzę Ci na słowo. ;) Ale to faktycznie dziwne, francuska nazwa dla niemieckiej marki.. A przecież deutsch to taki piękny język :D
UsuńTak jak angielskie nazwy dla polskich marek ;) http://www.aldi-nord.de/aldi_chateau_ndash_exklusiv_bei_aldi_721.html
Usuńja też Chateau kojarzę właśnie z czekoladami od Aldi i byłam przekonana, to ja jakaś od nich wersja :) O matko, dobrze, że masz w miarę dbry telefon, bo mój od takiej nazwy mógłby mnie poparzyć :D
UsuńNie przepadam za śmietaną solo... ale w jedzeniu, słodyczach, przekąsach- przepadam ;) Kupiłabym po Twojej recenzji z przyjemnością, jeżeli byłaby w przystępnej cenie ^^
Z tego co się orientuje kosztowała 5-6zł, wg. mnie napraaawdę warto :>
Usuńnie dam 5 zł za jedną czekoladę, ale poczekam na promocje jeżeli ją spotkam :)
UsuńAch ten niemiecki <3 :D
OdpowiedzUsuńCzekolada fajnie wygląda, ale jakoś nie zachęca.
Uczysz się go teraz nie? #współczucie ;D
UsuńMimo wszystko gdybyś miała okazję spróbować, to polecam :)
Pierwszy raz widzimy tą tabliczkę ale ciekawi nas czy były jeszcze jakieś inne smaki? :)
OdpowiedzUsuńTa była prezentem, ale pamiętam że potem na stosiku widziałam jeszcze 'czystą' białą. Kusiła i to bardzo, ale za bardzo bałam się jej tłustości ;)
UsuńJak mam do czynienia z czekoladą z odległych zakątków świata, gdzie ludzie posługują się podejrzanymi językami, to przechodzi mi ochota na tłumaczenie składów i jem, co dają :P Muszę się przyczepić do tego "milkowego" podziału tabliczki po trzy kostki. Otóż Milka ma rzeczywiście trzy kostki w rządku, ALE tylko w czekoladach nadziewanych. Z surowymi dodatkami (np. tu: http://livingonmyown.pl/2015/11/04/milka-hazelnuts) proporcje zmieniają się z 5x3 na 6x4.
OdpowiedzUsuń:0 Mnie zagięłaś tą Milką. Ale chyba mam na to usprawiedliwienie, nie pamiętam czy kiedykolwiek jadłam inną Milkę niż nadziewaną.. xD (wykluczając Tuc i Lu)
UsuńCiemna śmietankowa? Od razu pomyślałam o pysznej Bellarom Rich Chocolate! Dodatki mimo rozdrobnienia też wydają się być przyjazne, a tłuszcz palmowy chyba w chrupkach siedzi... Taką mam nadzieję. Nie mnie jednak, jadłabym! Szczególnie w górach :D
OdpowiedzUsuńJeśli tłuszcz palmowy jest tylko w chrupkach, to już na maksa jestem tą czekoladą zachwyona :D Śmietanka spisała się tutaj świetnie.. Liczę na podobne wrażenia przy Bellarom, mam ją w szufladzie ^.^
UsuńCzekolada zachęca, choć skład powoduje lekki zawrót głowy. W każdym razie ta śmietanka w proszku brzmi tak intrygująco. Spróbowałabym :)
OdpowiedzUsuńJeśli ją gdzieś spotkasz - całym sercem polecam ^^
UsuńJak z migdałami to dla mnie:)
OdpowiedzUsuńNie ma ich za dużo, ale i tak czekolada warta dania jej szansy :>
UsuńCzekolada pyszna jadłam w niemczech wszystkie smaki:) Kupić ją można na allegro za 5,55 :)
OdpowiedzUsuń