~ ~ ~ ~
Ciemna 70%
Zapach delikatny, mój nos na-wpół-sprawny, więc przejdźmy od razu do smaku.
Było jednocześnie gorzko (kawowo) i cierpkawo, myślę, że oba te smaki były na równi. I w dodatku odebrałam je jako naprawdę intensywne! W tej cienkiej płytce było tyle smaku, który przy innych wariantach - np. Earl Grey - wydawał mi się raczej wątły. Oczywiście, razem z typowo kakaowymi nutami czułam tutaj wyraźną, jak na te procenty, słodycz. Choć jadłam je innego dnia, wiedziałam, że była o wiele słodsza niż ta 88%. Za to uczucie pylistości, która osadzała się na języku, było praktycznie takue same.
Choć ta miniaturka była także mocno kakaowa, i przy tym słodsza niż jej czarna koleżanka, to tamta smakowała mi bardziej. Jakoś tak odebrałam ją jako bardziej czekoladową, choć teoretycznie tej bliżej jest do 'słodycza'. Ode mnie dostanie niższą ocenę, ale także polecam jej spróbować.
Ocena: 7.5/10
Ciemna z pomarańczą, czyli przykład na to, jak nie wzbudzać we mnie entuzjazmu.
Zapach z pewnością sugerował udział cytrusów, choć czy akurat pomarańczy..?
Czekolada wydała mi się zaskakująco aksamitna; Nie wiem, czy przy poprzednich nie zwróciłam tak na to uwagi, czy wyróżniało to akurat tę. Smak pomarańczy był jakby wtopiony w czekoladę, trochę skórkowy, trochę naturalny. Wbrew moim przewidywaniom nie znalazłam w środku pomarańczy w 'fizycznej' postaci. Nie powiem, żebym była rozczarowana.
Pomarańczowość przeszła przez podniebienie razem z kakao i lekką goryczką.
Krótko mówiąc jest to przyzwoita czekolada z niezbyt trafionym (dla mnie) dodatkiem. Mimo to smakowała mi, była subtelniejsza od Lindt'owego odpowiednika i zarazem mniej słodka. Ponieważ bbie wersje miały plusy i minusy, myślę, że należy im się ta sama ocena.
Ocena: 7.5/10
Na sam koniec, (czy chwalebny - jeszcze nie wiem) wzięłam uroczą, różową płytkę skrywającą czekoladkę ciemną z różowym pieprzem.
Nie wiem czemu, ale obie kosteczki z tego (i tylko z tego) wariantu rozpadały mi się w rękach, gdy wysuwałam je z papierka. Czy to aromat pieprzu rozsadził je od środka? Możecie się śmiać, ale ja już w zapachu czułam go wyraźnie, co lekko mnie zaskoczyło.. W końcu dla mnie był to pierwszy raz z
Tabliczka jest wyraźnie bardziej gorzka od poprzedniego wariantu. Rozpuszczając ją w ustach ciągle czekałam, aż zaleje mnie fala ostrości i będę musiała biec do kuchni po wodę. Nie stało się to jednak, chociaż "coś" działo się od początku: czułam smak pieprzu, ale nie jego ostrość.
W końcu mój język natrafił na coś twardszego i postanowiłam to rozgryźć. Okazało się to naprawdę sporą grudką pieprzu! Jakby ktoś mielił go przez młynek z dużyyymi oczkami. Przeraziłam się i przygotowałam na najgorsze, jednak po chwili (która wydawała się wiecznością), pomyślałam: hej, nic się nie zmieniło. Dalej czułam pieprzny smak, ale podniebienia mi nie wypaliło. Zaskoczenie, ale czy zawód.. Nie wiem, grunt, że mi smakowało!
Ocena: 8/10
~ ~ ~ ~ ~
Do największych zaskoczeń Dolfina na pewno zaliczę kawę i 88% i je będę polecać wszystkim :) Reszta - to już zależy od gustów (wyłączając lawendową, zło wcielone).
Bardzo się cieszę, że miałam możliwość je testować. Oby więcej takich trafów w przyszłości ^^
Dla mnie to chyba bez znaczenia co za czekolada :) Wszystko oprócz miętowych zjem :)
OdpowiedzUsuńJa dopisałabym jeszcze parę pozycji do tej miętowej, ale fakt faktem że czekolada zawsze u mnie wygra z innymi słodyczami :D
UsuńSmaki nie moje więc podziękuję :P Jedynie te ciemne kuszą i ta z cynamonem!
OdpowiedzUsuńNo to sio do Almy i szukać! :>
UsuńZ tej trójki tylko 70%! Pieprz - nie dziękuję, pomarańcza - też dziękuje :D
OdpowiedzUsuńA firmę dolfin mam jeszcze przed sobą ^^
Co za kultura, wszyscy dziękują :D
UsuńI bardzo dobrze, nieprzerwanie czekam na recenzję którejś u ciebie c:
nie skusiłabym się z tych na żaden smak... Moje kubki nie zniosłyby chyba takiego zamachu, a już pomarańcza w ciemnej! o niee :D Ale z poprzedniej notki tak jak mówiłam, brałabym ^^ ciemną nugatową, mleczną z cynamonem, no i ewentualnie z cytryną jakby coś mi na psyche siadło i chciała poudawać, że się znam ta tego typu czekoladach xDD
OdpowiedzUsuńSzpilka znawca Najczarniejszych tabliczek, czarnych niczym noc :DD
UsuńA jakże po każdym posiłku wciągam tabliczkę, a pieniędzmi na nie, szastam na prawo i lewo... gdyby się dało to jeszcze do góry i w dół :D
UsuńPieprzna czekolada wydaje się najbardziej interesującą z tego zestawienia, ale tak szczerze, wszystkie bym zjadła ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie pieprzna najlepsza, ale i pozostałe pewnie mają sympatyków. Choć i tak ludzi wielbiących pomarańcze nie rozumiem..:D
UsuńPierwszą i ostatnią bym chętnie zjadła . Ubolewam,że Alme mam tak daleko:( . A jak już gnam te 60 km do Wrocławia to w Ikei czy na rynku głupie i zapominam podjechać do Almy ehh
OdpowiedzUsuńNoo w Ikei można zgłupieć, bywam tam średnio raz na rok i po takiej wizycie czuję się przytłoczona przez ogrom sklepu i ilość ludzi >.<
UsuńTy już skończyłaś, a ja nawet nie zaczęłam pisać recenzji, hyhy. Miałam zjeść miniaturki do końca, ale że mnie wkurzają takie małe pierdki, a wiem, że komuś się twarz od nich uśmiechnie, to pojadą w świat. Część już pojechała.
OdpowiedzUsuńTo życzę powodzenia, ja po czasie miałam z niektórymi lekki problem xd
UsuńDobry z ciebie człek że oddajesz, ale w sumie i ja miałam po uszy ich słodziaśnego rozmiaru :P No ale że przypadały mi dwie na smak to jakoś dałam radę :D
Chyba znów tylko klasyczną 70% byśmy spróbowały :) Dobrze, ze jednak nie odpuszczasz sobie tej marki, bo nam akurat większość połączeń smakowych nie odpowiada ;)
OdpowiedzUsuńDla każdego co innego, ale szczerze, widziałam jeszcze sporo interesujących smaków w Almie :D
Usuń