~ ~ ~ ~ ~
Ciemna cytrynowa, czyli opcja ciekawsza dla mnie od pomarańczowej. Nie wiedziałam, w jakiej postaci miała być ta cytryna, trochę bałam się kwaśno-gorzkiej skórki.
Trzask pod zębami i powolne topienie się czekolady. Pierw samoistnie uwolniła się gęsta gorycz, którą ja odebrałam jako typowo kawową. Rozlewała się ona po mojej buzi aż w końcu, w pewnym momencie, poczułam kwasek i cytrusową świeżość. Nie pochodził on jednak z cytrynowej cząstki czy innego ciała stałego, po prostu się pojawił, a chwilę później, równie szybko (jeśli nie szybciej), znikł.
W międzyczasie z serca czekolady płynęła delikatna słodyczy. Nie pokazywała się wyraźnie, jej obecność odnotowałam raczej po tym, że przełamywała inne smaki.
Według mnie ta czekoladka była bardziej aksamitna, gładsza i ogólnie przyjemniejsza od poprzednich. Mimo to kosztując tych Dolfinów narastały we mnie coraz bardziej mieszane uczucia. Tutaj za samą bazę chciałabym dać 7.5/10, bo było smacznie i gładko, ale gdzie ta cytryna?
Ocena: 7-/10
Idąc po bandzie następną wzięłam mleczną z kawą, która ciekawiła mnie o tyle, że nie nazwano jej "kawową", a "z kawą" właśnie.
Zapach specjalnie się niczym nie wyróżniał, na pewno nie czułam w nim kawy.
Ogółem czekoladka jest w odbiorze gładka i maślana, chociaż na początku mój język trafił na coś twardego. Zanim kawałek się roztopił i dostałam się do znaleziska, poczułam wyraźną słodycz i mleczność bez zbędnego tłuszczu. To za nie Dolfina au lait tak polubiłam. W tle także jest kakao, ale jego rola mimowolnie zostaje zepchnięta na bok gdy w środku znajduję..
..drobinki kawy! Miękkie, albo inaczej: takie do zgryzienia, jak większe granulki kawy rozpuszczalnej. Kawowe i gorzkie tak jak powinny. Serio, czasami gorycz walnęła tak, że aż twarz mi wykrzywiło. Ale jak świetnie łączyła się ze słodką czekoladą! Pierwszy raz miałam okazję jeść dosłownie czekoladę z kawą, gdzie tabliczka sama w sobie nie była niczym aromatyzowana, cały smak pochodził z tych drobinek. Według mnie to genialne rozwiązanie! O ile kawowych słodyczy nie lubię, tak Dolfin lait cafe kupił mnie totalnie. Póki co, najlepszy próbowany wariant ze wszystkich miniaturek.
Ocena: 10/10
Jak już idziemy w mocne, to przyszedł czas na ciemną z imbirem.
Trochę jej się bałam, ponieważ nie było w składzie innych przypraw poza imbirem (zupełnie inaczej niż w Hot Masala), a ja nie jestem wielką fanką jego smaku (chociaż wiem, że ze słodyczą zazwyczaj komponuje się dobrze).
Już od pierwszego ugryzienia poczułam ostrość, co trochę mnie zestresowało. Zaraz za nią walnął smak imbiru, niemożliwy do pomylenia, w związku z czym ciśnienie podskoczyło mi po raz drugi. Na przekór sobie, zaczęłam jeść tę czekoladkę coraz szybciej - i coraz bardziej zaczęła mi ona smakować. Intensywny smak kakao mieszał się z korzenną pikantnością. Było w tym coś orientalnego i ujmującego. Jakaś lekka słodycz się czaiła, ale szczerze, zupełnie nie zwróciłam na nią uwagi. Liczyła się tylko fuzja gorzko-ostrego smaku, którego natężenie było dla mnie "akurat". Dla wprawionych smakoszy to najpewniej będzie pikuś, żadne wyzwanie, ale ja do takowych nie należę. Czekoladka bardzo mi smakowała i za to z uciechą wystawiam jej..
Ocena: 8/10
Coby zakończyć wpis jak najbardziej pozytywnie, przesyłam wam fale ciepłej duchowej energii i życzę wytrwałości w starciu z panującymi mrozami. Ja na co dzień mam wrażenie jakbym wracała do domu z odmrożonymi nogami, ale mimo to trzymam się dzielnie. Tylko w duchu trochę klnę.
;)
bardzo dziękuję za ciepłe wsparcie :D Co by* Ci się złączyło, nie dziwię się... razem cieplej :D Mnie zawsze najpierw palce odmarzają, a potem reszta wystających kończyn :) Czekolada nie da mnie... imbir, ciemna i kawa... nieee podziękuję. Ale więcej dla Cb :)
OdpowiedzUsuńA o palcach już nawet nie wspominałam, całą zimę mam dłonie jak u kościotrupa xD
UsuńHaha no faktycznie nie twoje smaki, gdyby nie cena z chęcią przyjęłabym więcej :)
Znam ten ból :)
UsuńJa w liceum pierwsze co jak dolatywałam za drzwi, to na grzejniku palce rozmrażałam xDD
Narobiłaś mi strasznej ochoty na wersje kawową i imbirową! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :D Nie wiem czy imbirowa nie byłaby dla ciebie za słaba, ale kawową na 100% byś polubiła :)
UsuńI znowu smaki kompletnie nie dla mnie ;) Chyba się nie nawrócę na tego Dolfina :P
OdpowiedzUsuńDammit xD Czekaj czekaj, może jeszcze coś dla ciebie znajdę..
UsuńZaskocz mnie dobry człowieku! :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMleczną z kawą z ogrooomną chęcią chciałabym spróbować. Moje smaki.
OdpowiedzUsuńImbir też kusi, ale go nie lubię ;D
A cytrynowa... hm... raczej nie :P
Btw fajnie że są takie mini *.* <3
No to nie pozostaje mi nic innego niż życzyć ci, żebyś Dolfinową kawową gdzieś znalazła :D Jak w jakimś sklepie ją wypatrzysz, daj cynk..
UsuńMiniaturki są urocze i cieszy to moje oczy i serce, ale powiem ci, że po entej małej czekoladce zaczęłam się wkurzać że tak szybko się kończą xd
Wprost cudownie, ani ciemna cytrynowa ani ciemna z imbirem ani mleczna z kawą nie trafia w nasze gusta :D Zdecydowanie te dodatki w czekoladach omijamy szerokim łukiem ;)
OdpowiedzUsuńTo faktycznie macie farta, rozumiem że nie udało mi się wywołać u was ślinotoku xD
UsuńTym razem nie :P Ale to tylko wyjątek :P
UsuńZ tych trzech mam tylko kawową (tzn. z kawą ;)). Rzeczywiście granulki są tak gorzkie, że wykrzywia twarz. Dla miłośnika kawy bomba, a dla mnie 6 chi. Pełnia zgody :)
OdpowiedzUsuńYay, piątka :D A jaki był/jest twój zestaw? Też taki 12 smaków jak mój?
UsuńNie :(
UsuńNiestety i w moje gusta nie trafiły,ta z kawą brzmi interesująco, ale zapewne bym jej nie kupiła, za ciemną czekoladą nie przepadam, więc musi być na prawdę dobra, aby mi posmakowała, a dodatek tej marnej cytryny nie czyni z niej takiej :D Imbir to już totalnie odpada.. Poczekam, może jeszcze coś mnie przekona :D
OdpowiedzUsuńAch, a co do zimna.. Wnioskuję, że kawałek do chodzenia masz, więc Ci bardzo współczuję. Ja ostatnio nieźle nabawiłam się strachu, bo po powrocie ze stoku całkowicie nie czułam dwóch palców u ręki..
UsuńNo normalnie smaki dla elity :D Czekaj spokojnie, może jeszcze coś ci wpadnie w oko..
UsuńNo kawałeczek mam, chociaż mieszkam w Warszawie moje osiedle bardziej wieś przypomina :P Ale nie wyobrażam sobie jeździć na nartach w taką pogodę, pewno zimno i wieje ;-; Znaczy i tak w życiu nie jeździłam, nie dość że się boję to jeszcze tyle uniedogodnień xD
Wszystkie bym chciała, zwłaszcza tą z kawą. Kocham takie drobinki
OdpowiedzUsuńNo tę kawową to i ja bym jeszcze raz zjadła :) Tylko co najgorsze w Almie jej nie widziałam :/
Usuń"pierw" - jeju, jakie śmieszne słowo :) pierwszy raz takie widzę, a przeczytałam miliony książek :) polski język taki dziwny :)
OdpowiedzUsuńGwara własna :D
UsuńKażdy smak proszę:)
OdpowiedzUsuńOjeeej! Jakie cudeńka! Zapraszam, melodylaniella.blogspot.com
OdpowiedzUsuńurocze opakowania *__*
OdpowiedzUsuńNo <3
UsuńAleż tu u Ciebie czekoladowo i słodko! Świetnie :) Czekolada i kawa to moje największe słabości ;)
OdpowiedzUsuńTakie słabości aż ciężko nazwać słabościami :D Tak czy siak, też uwielbiam ^·^
UsuńZjadłabym :D
OdpowiedzUsuńJako weganka zawsze najpierw czytam skład i kiedy dana czekolada przejdzie przez mój ostry egzamin, może być zjedzona. Na pierwszy rzut oka, myślę, że ta cytrynowa byłaby dla mnie i pewnie nawet ten bardzo delikatny smak cytryny byłby idealny i wystarczający :-)
OdpowiedzUsuńJeszcze pare miesięcy temu takie myślenie byłoby dla mnie kosmosem, ale obecnie sama diety wegańskiej próbuję: wspaniała :)
UsuńCytrynowej chyba nigdy nie widziałam w pełnej tabliczce :/ Można złożyć się z kimś na komplet :D
Ciemna czekooolada <3 kocham !
OdpowiedzUsuńnataliakupczak.blogspot.com
Myślę, że cytrynowa i kawowa podbiłyby moje podniebienie :)
OdpowiedzUsuń>FOXYDIET<
:)
Usuńetykiety mają boskie <3
OdpowiedzUsuń