Podział tabliczki zupełnie do mnie nie przemawia, jest jeszcze mniej praktyczny niż Toblerone. Na szczęście łamanie idzie dosyć gładko i spod ciemnej kopuły wyłaniają się kawałeczki zmiażdżonych migdałów (brr ;-;) i nugatowe drobinki. Całość pachnie intensywnie kakaowo jak na deserówkę! (nie dajcie się zwieść nazwie, zawartość kakao wynosi 55%).
Gdy mój język pierwszy raz się z nią zetknął, na myśl naszły mi włoskie mordokleje, czyli nugat po raz pierwszy się odezwał.
Wraz z rozpuszczaniem kostki zalała mnie.. gorycz! Gdybym miała w ciemno strzelać, dałabym tej czekoladzie 70%. Nie jest wybitnie gładka czy maślana, określiłabym ją raczej jako suchą, ale nie pylisto-suchą, a taką po prostu wyssaną z tłuszczu (jeez jak to brzmi). Mówiąc już o samym smaku, czekolada jest mocno czekoladowa, w tym aspekcie bardzo przypomina mi Jedyną. Mocno kakaowa, bliżej nieokreślony aromat deserówki też w niej znalazłam, ale brak jej czegoś charakternego, co Wedlowi udało się w swoim produkcie umieścić. Jedyna miała w sobie odrobinę soli i przypominała mi przez to brownie, tutaj żadnych tego typu wrażeń nie doświadczyłam.
Nie spisując jeszcze czekolady na straty skupiłam się mocniej na umieszczonych wewnątrz dodatkach. Pokruszone migdały, w przekroju od razu rzucające się w oczy, podczas jedzenia są naprawdę trudne do wychwycenia. Jako że nie są elementem urozmaicającym konsystencję - czekolada i bez nich jest twarda i chrupka - dużą nadzieję pokładałam w ich smaku i liczyłam na intensywną orzechowość. Niestety, nawet wyodrębniwszy je od reszty są dość nijakie i mam wątpliwości, czy bez wiedzy o rodzaju użytych orzechów byłabym w stanie sama to stwierdzić.
Kawałeczki nugatu występują tu w mniejszej liczbie niż migdały. Są małe, w konsystencji gumiaste i mniej słodkie niż się spodziewałam. Tak właściwie, szybko gryząc kostkę ich udział można przegapić, dla mnie nie wpłynęły one na smak.
Wszystkie karty odkryte, czas na podsumowanie. Das Exquisite, wykwintna, alpejska czekolada jest niczym więcej niż mocniejszą deserówką. Po pewnym czasie doszło do mnie, że w gruncie rzeczy smakuje dość tanio. Obiecane dodatki są w niej umieszczone chyba tylko na pokaz, wykluczając miód, którego nie znalazłam w ogóle. Nie jest to czekolada zła, ale nie spełnia stawianych jej oczekiwań i przez to rozczarowuje.
Ocena: 6/10
Cena: prezent, ale wydaje mi się że są po 4,99zł
ja ją kiedyś dostałam! ba po opisie nawet odtworzyłam uczucia... ale nie mam pojęcia kiedy ją jadłam, od kogo... czarna dziura... a może mi się tylko śniła :O Dzisiaj np śniło mi się, że moi rodzice mi powiedzieli, że przepisują się do mnie na uczelnie na studia zaoczne by stypendium dostać i się ze mną widywać :D A ja jakąś chmarą kotów się opiekowałam... wybacz... wiem rujnuję Ci psychikę :)
OdpowiedzUsuńHahah spoko, liczę, że opowiedziałaś mi jeden z bardziej lightowych snów, bo moje są zazwyczaj z 5x bardziej popieprzone :D
Usuńhahaha dałaś dla mnie nadzieje :) Tak lightowy, dzisiaj śniło mi się , że byłam w ciąży, ale nie chce spekulować na dane ojca xDD Szkoda, że nie doczekałam rozwiązanie... ciekawe co bym urodziła, może kaczkę dziwaczkę? :D Ale nikt moim zdaniem nie popije Olgi, jak mi jeden sen opowiedziała, a trauma pozostała na całe życie :D
Usuńpopije... ja tu chyba jedynie popijam xD pobije w sensie :D
UsuńTak to już niestety jest, że jak się spróbuje dobrych czekolad, to te sklepowe przestają smakować. Za to w Warszawie znalazłem ostatnio czekolady Blanxart i Amatller (bean-to-bar, hiszpańskie) - całkiem fajne i relatywnie tanie (jak na tą półkę).
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie Amatller, też ze względu na dość niską cenę :> Teraz kminię gdzie ją kupiłeś, słyszałam o bazarku na Żelaznej i o jakimś sklepie na Placu Wilsona.. :P
UsuńMożna je dostać w takim sklepie z włoską żywnością obok Złotych Tarasów naprzeciwko Sali Kongresowej PKiN. Mają tam Amatller, Simon Coll (słabsze składy, nie brałem) i Blanxart. Tylko warto przeczytać składy, bo np. niektóre Amatllery są dwuskładnikowe, a niektóre już nie, bo mają lecytynę (oczywiście mam na myśli te 70%+, nie mleczne, które prawie zawsze mają lecytyna nawet u topowych firm). Bonusem Amatllera są piękne secesyjne opakowania zaprojektowane kiedyś przez Alfonsa Muchę, Amatller ma wciąż prawa do tych grafik.
UsuńNie za dobrze Wam w tej Warszawie? Heh, pewnie póki sama w Poznaniu nie wezmę sprawy w swoje ręce, to się tutaj lepszych czekoladowych czasów nie doczekam...
UsuńPotwierdzam..:P
UsuńNie mam zaufania do tej marki. Od samego początku uważałam ją za dość słabą i nawet sławetna biała z jagodami mnie nie zachwyciła. To ja już wolę Toblerone
OdpowiedzUsuńJa się boję bo mam w szufladzie jeszcze mleczną z solonym karmelem..:P I trochę głupio, ale nie mam porównania do Toblerone bo wieeeki temu ją jadłam xd
UsuńTen podział już znam (http://cukierwcukrze.blogspot.com/2015/11/swiss-chocolate-white-chocolate.html) wygląda ładnie, ale do wygodnych z pewnością się nie zalicza. Nie próbowałam nic spod tego szyldu, ale jakoś nie specjalnie mnie zachęcają xD
OdpowiedzUsuńUuu, pamiętam tą druzgocącą recenzję. Chyba czekolady w tym kształcie mają dziwne autodestrukcyjne właściwości xD
UsuńMijamy te czekolady w Rossmanie i zawsze patrzymy na tą w czerwonym kartoniku ale jakoś się jeszcze nie złożyło żeby je kupić :P Może to i dobrze, albo poczekamy jak zwykle na prezent :D
OdpowiedzUsuńNo i to jest podejście :D
UsuńJa słyszałam, że te czekolady są paskudne, a moja kuzynka powiedziała, że tej białej to mam nie tykać taka okropna :P Sama już nie wiem, bo zgłupiałam, ale jakoś nie kusi aż tak mocno żeby się nad nią zastanawiać ;) Odpuszczę.
OdpowiedzUsuńNiet, odpuść są lepsze. Nie wszystkie, ale są ;)
UsuńNagrodę na najbardziej oryginalny podział czekolady wygrywa ta tabliczka.
OdpowiedzUsuńKawałeczki orzechów razem z nugatem do mnie przemawiają, mimo nie zbyt przychylnej oceny.
Czemu kawałeczki orzechów ;-;
UsuńCzy wiesz może kto jest producentem? Z chęcią porównałabym tą czekoladę z Toblerone.
OdpowiedzUsuńZ opakowania innej Das Exquisite dowiedziałam się jedynie że jest produkowana dla Rossmanna, nic więcej (o ile dobrze przetłumaczyłam z niemieckiego xD)
Usuń"dość popularnej popularnej w blogosferze" :)
OdpowiedzUsuńNic, co ludzkie, nie jest mi obce, za to wszystko, co toblerone'owe, zdecydowanie tak.
Podwójnie popularne :P
UsuńHaha, dobrze powiedziane xD U mnie sprawa ma się podobnie..
Jadłam tą czekoladkę tylko raz bo byla w promocji, przypadła mi do gustu
OdpowiedzUsuń