niedziela, 17 stycznia 2016

Vivani, czekolada zimowa BIO z pikantnymi ciasteczkami

W chwili kupowania tej tabliczki miałam za sobą długą i ciężką bitwę myśli, albowiem zastanawiałam się między nią, a ryżowym Zotterem. Argumentów "za" było od groma w obu przypadkach, ale w końcu zdecydowałam się na coś odpowiadającego panującemu klimatowi (zima przynajmniej z nazwy). W dodatku wszyscy wiedzą, że Zotter jest dobry, Vivani jest jednak mniej znana, choć równie chwalona. Mając nadzieję na zwiększenie jej popularności, chwyciłam bio-zimową, odlotową, czekoladę z ciasteczkami.

           

 


Ma bardzo jasną barwę, a małe, pokryte paseczkami kostki wyglądają dość tanio. Na spodzie spodziewałam się ujrzeć dorodne kawałki ciasteczek (tak mi się wydawało obmacując opakowanie), ale jedyne, co ujrzałam, to marne, małe wypukłości. No nic, to pewnie znaczy, że najwięcej ich kryje się w środku.

Zapach ma mleczno-korzenny i słodki, wyraźnie nie zapowiadało się na nic wytrawnego. Odłamałam pierwszy rządek: jest dość miękka. Prawie że się gnie, a nie łamie. Hmm hmm.

 

Pierwszy gryz zamiast rozwiewać wątpliwości zaczął je kumulować. Czekolada topi się z nieziemską prędkością, nie muszę jej nawet gryźć, już prędzej ją żuję. Pierwsze, co czuję i co nie opuszcza mnie aż do końca to maślaność na takim poziomie, z jakim nie spotkałam się jeszcze w żadnej czekoladzie. Ja lubię dobre masło, ale w odpowiedniej ilości, na kanapkach. W słodyczach podchodzę do niego z rezerwą, bardzo łatwo przekroczyć moją granicę tolerancji i przejść w niesmak. A, niestety, Vivani to robi. Tabliczka zimowa miast czekolady przypomina mi zastygły krem lub nadzienie, którego bazą jest właśnie masło.


Ale co poza tym, czy dalej też mam wątpliwości? Ano tak, przyczepić się mogę chociażby do ciastek. Ich smak i forma nie jest taka, jak się spodziewałam. O ile wielkość - w tym przypadku: koszmarnie rozdrobnione - to kwestia gustu, o tyle gdzie w nich jest obiecana pikantność to ja nie wiem. Nie można odmówić im intensywnej cynamonowej nuty i już słabszego posmaku typowo-piernikowej mieszanki, ale też nie jest to nic powalającego. Zamiast chrupać, chrzęszczą pod zębami.

Jeszcze z kwestii stricte czekoladowych: kakao nie czułam praktycznie w ogóle, za to słodycz była dość przyjemna, bo taka karmelowa, ale dla mnie zbyt silna.


Gdybym miała opisać tą tabliczkę w jednym zdaniu, powiedziałabym, że to mocno cynamonowe, mocno maślane i mocno tłuste ciastko. Jestem w stanie uwierzyć, że ktoś się w niej zakocha, ale ja tak okrutnego zawodu nie przeżyłam od dawna. Sądziłam, że dostanę twardą, kakaową, nadzianą pikantnymi ciasteczkami czekoladę. Zamiast tego było tłusto, prawie że niesmacznie, nie-czekoladowo i koniec końców zamulająco. Szczerze nie tak wyobrażałam sobie mój pierwszy raz z tą wychwalaną Vivani.
Ocena: 5-/10
Cena: 9zł

Jeśli macie dostęp do sklepów firmowych Lindt'a, to polecam się do nich wybrać, ja wczoraj w warszawskich Złotych Tarasach upolowałam za 6zł tę świąteczną czekoladę z pomarańczą i nugatem :D Wszystkie świąteczne produkty były przecenione o 70%, więc jest w czym wybierać!

26 komentarzy:

  1. W pierwszym akapicie masz błąd - napisałaś Vanini zamiast Vivani :).

    Strasznie się napaliłam na tą czekoladę, ale po Twojej recenzji moje emocje szybko się ostudziły. Kocham korzenne przyprawy, ale czy tutaj wszystko zagrało tak jak trzeba?

    Trafiłaś na niesamowitą okazję z Lindtem! Zazdroszczę! No i oczywiście czekam na recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zwrócenie uwagi, często mi się to zdarza >.<

      Niby dużo zależy od gustu, ale niezaprzeczalnie przypraw mi tu brakowało i choćby dlatego nie będę jej polecać :/ A Lindt'a z podekscytowania już otworzyłam i pewnie na dniach opiszę :>

      Usuń
    2. No to teraz jeszcze musisz wrócić po ryżowego Zottera! :>

      Usuń
  2. Też byłam niedawno w sklepie lindta i się załapałam na tę pomarańczowo-truflową czekoladę ;D Chciałam wziąć jeszcze parę innych rzeczy nieświątecznych, ale pociąg był nieubłagany ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, piątka :D Także chciałam wszystko dokładnie pooglądać, ale zrobił się tłok a ja miałam wyjątkowo wystający plecak xd

      Usuń
  3. A już napaliłam się na dobrą czekoladę z ciastkami korzennymi. Mało tego, już miałam zacząć jej szukać w internecie... Może to i lepiej, że niewypał - przynajmniej nie będą sobie nią zawracać głowy.
    6 zł? O kurde, chyba zaraz zadzwonię do kogoś z Warszawy, by mi tę czekoladę kupił! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety Vivani nie jest dobrym przykładem takiej czekolady :P Ostatnio byłam po raz pierwszy w Aldi i szukałam opisanej przez ciebie Ambiente Speculoos, ale była tylko wersja biała i to w zniszczonym opakowaniu :/
      Dzwoń póki są, chyba nawet wysyłając pocztą wyjdzie taniej niż w oryginalnej cenie :D

      Usuń
  4. Ale trzeba przyznać, że opakowanie ma ładne :DD

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię gnący się zastygły krem, bo przypomina mi o Gianduji Novi. Słodycz też mi nie straszna, nie mówiąc już o ukochanej korzenności. Myślę, że ta czekolada trafiła na złą osobę (Ty zła osobo :P).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korzenności tu tyle co kot napłakał, ale z resztą się zgodzę, to ewidentnie czekolada dla ciebie :P Szkoda że już dawno skończyła w żołądku brata :D

      Usuń
  6. przyprawy piernikowe? Nieee... już nie dla mnie :< Pewnie gdybym miała tą do wyboru albo Zottera wybrałabym tą drugą ze względu na podniecającą konsystencję *___* Aj wgryzłabym się. A vivani... sama nie wiem... nie ciekawi mnie i jest drogi :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej czekoladzie nie musisz się bać przypraw xD Ale i tak bierz Zottera, zowsze i wszyndzie :>

      Usuń
    2. Bowiem to o co będą prosić, będzie im dane :D

      Usuń
  7. Ach a ta mi się tak marzyła! Miałam ja kupować w Auchan, ale cena...i szybko odłożyłam. Teraz w sumie nie żałuję swojej decyzji, ale jakąś czekoladę tej firmy muszę w końcu kupić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vivani w Auchan? :o Szok! Ale dobrze, że tej nie wzięłaś, czuję że zaczęłam pechowo. Jeśli jeszcze dam szansę, to chyba białej z wanilią, ta to zbiera same ochy i achy ;>

      Usuń
    2. Też byłam w szoku dlatego chciałam brać! ;)

      Usuń
  8. No i mamy dylemat. W przyszłym tygodniu wybieramy się do naszego ulubionego sklepu eko gdzie mają czekolady Vivani, jeśli tą wersję spotkamy to nie wiemy czy się na nią skusić czy też wybrać coś innego :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no wasz wybór, nie zaprzeczam, że ta czekolada może komuś smakować, wszystko zależy od..
      Nie bierzcie jej, weźcie inną xD

      Usuń
    2. W takim razie mamy nadzieje, że jej po prostu nie będzie xD

      Usuń
  9. Kurde, tak się cieszyłam, że ją dorwałam, a teraz się trochę cykam ją otworzyć xD
    A Lindta dzisiaj otworzyłam i został mi ostatni rządek, taka dobra :D Boże, jak żałuje, że dorwałam tylko jedną tabliczkę ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkim napędzam stracha >:D
      Weź, może to znak, jeszcze by ci się przejadła ;>

      Usuń
  10. Vivani jest też łatwiej dostępna, a argumenty zawsze się znajdą. :D Mleczno-korzenny zapach, słodki w dodatki. Już to mogłabym zjeść, aczkolwiek przeszkadzałby mi ta karmelowa słodycz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskoczyłaś mnie z tą słodyczą. To chyba ostatnie, co mi przeszkadzało ;D

      Usuń
  11. Ja ze względu na pikantne ciasteczka bym ją kupiła:) . Kupiłam kilka dni temu Vivani 92 % i w połowie rozpuszczania się kostki czuć jest stęchliznę i tak przy każdej kolejnej na tym samym etapie rozpuszczania. Czekolada na szczęście całkiem smaczna a ten nie fajny posmak szybko znika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stęchlizna? Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić jak to może smakować :o Poczekam na czyiś opis wrażeń, bo póki co podchodzę do Vivani z rezerwą :P

      Usuń