piątek, 4 grudnia 2015

Ritter Sport, Olympia

... czyli dobry przykład na to, jaki wpływ ma wygląd na nasze nastawienie. Wiadomo, że najważniejsze jest wnętrze, ale gdyby nie smakowita grafika i złoty blask bijący z opakowania, na Olympię najprawdopodobniej nie zwróciłabym uwagi (zwłaszcza po paru niepochlebnych recenzjach, z którymi się spotkałam). Ten przykład akurat dotyczy czekolady, więc może wydawać się błahy, ale coś w tym jest, że nawet jeśli nie chcemy, to i tak oceniamy innych po wyglądzie. No, chyba że ktoś, pomimo takich czy innych fizycznych mankamentów, potrafi je przyćmić pewnością siebie, otwartością, życzliwością itd. Szczerze zazdroszczę takim ludziom, ja bym tak nie umiała.

Tak czy kwak, Olympia śniła mi się po nocach, nękała zdjęciami w internecie, aż tu któregoś dnia zobaczyłam ją w sklepiku koło szkoły. Z jednej strony bardzo się cieszyłam, a z drugiej nękała mnie obawa, czy nie okaże się równie wielką klapą co Hershey's.


Jak wspominałam, opakowanie jest cudowne i zasłużyło na miejsce w mojej mini-kolekcji.
Skryta w środku tabliczka (nie?)stety nie błyszczała się jak złoto, ale za to miała smakowity, kakaowo-jogurtowy zapach.


Samej czekolady było wg. mnie dość mało, nawet jak na nadziewane Rittery. Sądząc po opakowaniu - produkowana na rynek niemiecki, więc oczekiwałam mleczno-kakaowej bomby (jak w Whole Hazelnut). Zamiast tego baza Olympii była głównie tłusta, a jednocześnie mało treściwa i miałka. Przy którejś kostce poczułam w niej orzechowość i wtedy spojrzałam na nią nieco przychylniej. Już po degustacji naszło mnie skojarzenie z plastikowym i tłustym Monte.


Nadzienie jest bliźniaczo podobne do tego z RS Yoghurt: kwaskowe, tłuste, jak na jogurtowy smak dość delikatne. Samo byłoby przeciętne, ale na szczęście miało w sobie elementy chrupiące: ja wyczułam kawałki orzeszków i chrupki kukurydziane. Co ciekawe, czy raczej - zastanawiające, tych drugich nawet w składzie nie ma.. Ale nieważne, wróćmy do konkretów: o ile zazwyczaj gardzę pokruszonymi orzechami, tak tutaj sprawdziły się naprawdę dobrze. Pomimo rozmiaru miały wyczuwalną, mięsistą konsystencję, a ich smak - wyraźny i podprażony - przeszedł całą czekoladę. Czułam je zarówno w gładkiej części nadzienia, jak i wcześniej wspomnianej, iście "Monte'owej"(?) bazie.

Do szczęścia brakowało mi jeszcze miodu, o którego istnieniu (a raczej: zapewnieniu), przypomniałam sobie drugiego wieczoru jedzenia Olympii. Przy trzech ostatnich kostkach skupiłam się tylko na tym, żeby go znaleźć,  ale niestety nic z tego nie wyszło. Wiem, że w składzie widnieje i to nawet w paru procentach, jednak ani trochę nie przekłada się to smak. Szkoda, pasowałby mi do orzechów i jogurtowego kwasku.

Martwiłam się ja Olympią i martwiłam, a nie taki diabeł straszny jak go malują. Pierwszego dnia średnio mi smakowała, następnego było już lepiej. Do poprawki na pewno dałabym samą czekoladę, która jest najsłabszą z dotychczas mi znanych Ritterek, a oprócz tego podkręciłabym nadzienie i dodała do niego więcej miodu. Końcową oceną będzie szkolna czwóreczka, a w skali dziesiątkowej..
Ocena: 7/10
Cena: 4,99zł

19 komentarzy:

  1. Kochana jestem w ciężkim szoku!!!!!,że odebrałaś tak tą czekoladę . Ja ją jadłam niech pomyślę 5 lat temu była obłędna dopiero co wyszła na rynek Niemiecki jako limitka letnia. Pamiętam,że była wspaniale miodowa,lekko kwaśna,słodka i czekolada bardzo mleczna. To była moja faworytka długi czas . Siostra jeszcze z rok mi ją przysyłała z Niemiec. Widać po jakimś czasie wróciła już w gorszej formie . Ja już jej nie kupię bo szkoda bym sobie popsuła opinię o niej a już czytałam na innych blogach,że teraz kiepsko wypada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 5 lat to kupa czasu :0 Faktycznie mogła się zmienić przez ten czas. A szkoda, bo wyobrażałam ją sobie tak jak opisałaś :(

      Usuń
  2. nie jadłam, ale lubię takie słodycze, które wzbudzają kontrowersje! Ba! Jeszcze bardziej się nakręcam! Kurde szamałabym! Cóż ja poradzę, że mi mało słodyczy nie smakuje :D A skoro śniła Ci się po nocach, to trza słuchać proroczych snów :) Ja posłucham i jeżeli będzie w promocji ( bo skompiradło ze mnie- znaczy biedny student :D ) to się skuszę ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby była w promocji to w ogóle raj, ja się cieszyłam że ją dorwałam w sklepie stacjonarnym xD

      Usuń
    2. hahaha, a tak spytam, może chciałabyś kogoś kto odprowadzałby Cię do szkoły? :D

      Usuń
  3. Że nadzienie podobne do jogurtowego, to dla mnie na plus. No i że nie powala miodem, to też na plus. Mam ją w swoich zbiorach i się cieszę :) Swoją drogą, chciałabym mieć taki magiczny sklep, gdzie wpadam na zagraniczne dobrodziejstwo w normalnej cenie. Pewnie gdzieś we Wro są, to duże miasto, ale nie chce mi się chodzić i szukać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to czekam na recenzję. Choćbym miała i do końca przyszłego roku czekać :D
      Co do zagranicznych dobrodziejstw, to ja np. słyszałam, że jest u mnie sklep pełen niemieckiego asortymentu, ale moim fartem jest tak bardzo po drugiej stronie miasta.. xD

      Usuń
  4. A mi opakowanie się nie podoba :) Zazdroszczę Ci, że masz gdzie kupić takie zagraniczne "rarytasy", u mnie to ciężko.. znaleźć nawet zimową limitkę Rittera, jednej mi brakuje, ale coś się nie zapowiada.. Do rzeczy. Podoba mi się jogurtowość, brak miodu nie rusza, bo akurat za nim nie przepadam, za to wątpliwości budzi czekolada.. No cóż nic nie jest idealne, a i tak z chęcią bym spróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet bym się nie spodziewała gdzie ją znajdę, ale fakt, mam niezłą sytuację mieszkając w Wa-wie :)

      Usuń
  5. A tak, czekolada "mogło być lepiej" :D do poprawki z miodem ale ogólnie smaczna i widzę, że oceny mamy podobne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wręcz bliźniaczo podobne :D Jeszcze tylko lepsza czekolada, miód i będzie.. miodzio :P

      Usuń
  6. A mnie ten smak kompletnie nie kusi ;) Jakoś nie wiem, smak do mnie nie trafia aby wydać na niego 6 zł w Almie :D Ja za to chcę te z musem :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurka ty masz je w Almie? :o Ja mam te z musem :P Jak dalej są u ciebie karamell nuss to możemy zrobić wymianę :D

      Usuń
    2. Była ze 2 miechy temu, nie wiem czy jeszcze są :D

      Usuń
    3. Hahah to zobacz i możemy się umówić xD

      Usuń
  7. Dla mnie była bardzo słodka, ale i tak znośna jak na nadziewanego Rittera - przede wszystkim ze względu na fakt, że jej smak był mimo wszystko dość oryginalny. W górach fajna ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No oryginalność się ceni, a jakby poprawili to i owo to mógłby być mój ulubiony Ritter :)
      Do serialu komediowego też niezła, endorfiny skaczą to i na mankamenty się przymyka oko :D

      Usuń
  8. Już dokładnie nie pamiętamy, bo jadłyśmy ją dawno temu ale jogurtowe nadzienie bardzo nam smakowało :P Mamy słabość do takich kwaskowatych kremów :) Ciekawe czy jakbyśmy spróbowały ją ponownie to czy też dobrze byśmy ją oceniły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi ten kwasek w 100% nie odpowiada ale.. I tak lepsze takie nadzienie niż pseudo-cukrowo-mleczne ;)

      Usuń