Lindt Caramel Croquant - bo jak trafiam na promocję czekolad w Empiku, to są to właśnie takie smaki. Wolałabym czystą mleczną, na którą od jakiegoś czasu "się czaję" (choć bez zbytniej presji), ale skoro już przecena jest, to szkoda nie skorzystać. Mając to wyboru tę i okropną 85%, nie wahałam się ani chwili.
Pachnie intensywnie słodko, krówkowo i jakby tak.. słodką śmietanką?
Jest zaskakująco miękka, zaskakująco bo w taki mleczny, bogaty sposób. Jak kłębek ubitej słodkiej śmietanki. Jako pierwsza wybiła się słodzka, krówkowa nuta; nie karmelowa, nie toffi, ale krówkowa właśnie. Z tym smakiem w dziwny (czy nie tak dziwny) sposób związane było kakao. Jakby był to czekoladowy, krówkowy cukierek? Tezę tę podtrzymałam do czasu, gdy przegryzłam spory kawałek karmelu.
Chrupiących drobin jest od groma. Są bardziej karmelkowe niż karmelowe, leciutko tylko palone. Nie powaliły mnie specjalnie, ale w porównaniu z czekoladą, to one są tymi 'wytrawniejszymi'. Jednocześnie mam wrażenie że część kakao się przy nich.. skoncentrowała (?) i przez to w moich myślach pojawiły się czekoladowe Werthers'y.
Nikogo chyba nie zaskoczę mówiąc, że poziom słodyczy jest przez cały czas bardzo wysoki, raczej trudno znaleźć słodszy produkt od Lindt'a. Do tego mleczność przeważa nad kakao, które jest o wiele mniej wyczuwalne niż chociażby w kopułce ze świątecznej Weichnachts. I przez to uważam, że nie jest to czekolada na co dzień, bo 'czekoladowością' to ona nie powala. To tak teoretycznie, a w praktyce? W praktyce podobnie, jednego dnia Caramel Croquant nie podpasowała mi w ogóle i poddałam się po połowie kostki. Następnego natomiast zjadłam na raz prawie pół tabliczki, przesłodzona do granic możliwości, ale szczęśliwa. Stąd ta wysoka (w porównaniu do wydźwięku recenzji) ocena.
Ocena: 8/10
EDIT: jako że post wyszedł dość krótki, pokażę wam dzisiaj także jedną propozycję obiadową, do której inspirację zaczerpnęłam z przepisu Iwusa :) Jest to szybkie wegańskie danie, które w swej prostocie podbiło moje serce i kubki smakowe. Wykonanie jest bardzo proste i mieści się w 20 minutach!
Składniki:
50-60g kaszy jaglanej
Pół (ok. 200g) brokuła
Jedna duża marchewka
1-2 łyżki (wg. uznania) orzeszków ziemnych
Wrzucamy woreczek kaszy (biorę z niego mniej więcej połowę) na wrzątek, lekko solimy i po zagotowaniu zostawiamy na małym gazie. W tym czasie obieramy i kroimy w krążki/kostkę marchewkę a brokuła dzielimy na różyczki. Z jego 'nogą' możecie zrobić co chcecie, ja zjadłam na surowo tak jak polecał autor oryginalnego przepisu - rzeczywiście pycha! Wracając, kiedy kaszy zostało ok. 3 minuty do końca gotowania (ja ją trzymam ok. 20 minut), wrzucamy do niej brokuła, a na ostatnią minutę dodajemy też marchewkę. Po tym czasie wszystko odcedzamy i odstawiamy na chwilę, bo czas na nasz ostatni składnik: orzeszki. Rozgrzewamy suchą patelnię i prażymy fistaszki przez 2-3 minuty, aż się ładnie przyrumienią. Na talerz wykładamy kaszę, warzywa, posypujemy orzeszkami i nasze mega pyszne i szybkie danie gotowe! W oryginale autor doprawiał je też kuminem i miętą, ja nie miałam żadnej z przypraw więc pominęłam :) Smacznego!
Wartość energetyczna: ok. 450 kcal :)
Pieeeerwszaaaaaaaa! Chociażby przez w-f na telefonie :D
OdpowiedzUsuńYeaah :D Mi chyba u Ciebie nigdy się to nie uda xD
Usuńufff... teraz mogę dodać normalny komentarz :D Jadłam może jednego zwykłego Lindta w życiu, a tak tylko z tej serii Sweet Hello wszystkie. Nie kuszą mnie wcale ciemniejsze czekolady, patrzę na nie jak na rzecz materialną, ale takie jak ta... słodziutkie, doprawione- to magia ^__^ Oj spróbowałabym! W promocji!? Ile dałaś? :)
OdpowiedzUsuńWszystkie Hello? Ej, zazdroszczę :D
UsuńTa na 100% przypasowałaby ci do gustu, jak mówiłam to zasłodzenie z klasą ^^ Dałam za nią 5zł :)
ale kiedy to było! z 3 lata temu xDD I nawet nie pamiętam czy wszystkie, ale miałam ich sporo :) 5zł!? kpisz ze mnie! Ja też chcę! A obiad- miooodzio *___*
UsuńUwiebiam Lindta, ale tej czekolady akurat nie jadlam. Ale czuje, ze by mi smakowala-bardzo slodkie rzeczy to cos w 100% dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jest to pozytywna słodycz :) Wielbicielom szczerze polecam!
UsuńTo jeden z tych Lindt'ów, który zupełnie mnie nie ciekawi. Nie wątpię, że jest smaczny, ale mi wydaje się po prostu zwykłą, słodką czekoladą ze słodkim karmelem (w którym to przekonaniu Twoja recenzja mnie utwierdziła), ale gdyby dali tu jeszcze sól... biegłabym do sklepu czym prędzej.
OdpowiedzUsuń"Raczej trudno jest znaleźć produkt słodszy od Lindt'a" - nieprawda! Tego jest cała masa! Jednak w tej kategorii najlepiej obeznana jest moja Mama - gdy tylko poczęstuję ją jakimś Lindt'em słyszę, że za mało słodki itp. Tak, nawet o mlecznych to słyszę. A potem się dziwi, że ja się u niej niczym nie częstuję. :P
PS Z ciekawości... ile najwięcej czekolady zjadłaś kiedykolwiek w ciągu jednego dnia? Taak, jestem ciekawska.
Twoja mama ma bardzo ciekawy gust.. Tzn. tak zupełnie różny od gustu mojej xD
UsuńMyślę, że ta czekolada jest na swój sposób słodsza od np. przesłodzonych nadziewajek, bo brak w niej jakichkolwiek urozmaiceń, jest tylko sztabka bezkresnej słodyczy. Gdyby cukier płynął też z innego źródła, np. kremu, myślę, że inaczej bym ją odebrała. A tak to jest taka o wiele lepsza Tesco Finest, którą okrzyknęłam słodszą od Milki Oreo xD
Pewna nie jestem, ale strzelam, że 90g (tabliczka Goplany :P)
Tesco Finest słodsza od Milki? Nie strasz! Dostałam od kogoś tę z Tesco (40 pare % kakao) i już wtedy się jej bałam, a teraz...? Eh. Oby to nie była ta! :P
UsuńA co do przepisu... u mnie w tym tygodniu też brokułowo, z tym że ja opracowuję sobie różne warianty duetu soba i brokuł. :D W pseudo-azjatyckiej kuchni świetnie się on sprawdza (w sumie jak ze wszystkim - chyba jedno z moich ulubionych warzyw).
Oj bój się :P
UsuńDla mnie brokuł to mistrzostwo, podobnie jak kalafior! A soba, hmm, kojarzy mi się albo z makaronem albo z fasolą więc tak czy siak brzmi smacznie :D Ostatnio w Lidlu był tematyczny tydzień i chciałam się zaopatrzyć w azjatycki gryczany makaron, ale jak dotarłam półki były spustoszone ;-;
To makaron właśnie. :P
UsuńA u mnie, o dziwo, wciąż wiele produktów z tego tygodnia stoi nie ruszona. I to akurat tych, na których mi nie zależy... jak czegoś szukam, to już pierwszego dnia nie ma. :(
OO, w sobotę ją kupiłam :D
OdpowiedzUsuńAle patrzę na ocenę i już wiem, że będzie dobrze :D
Cóż za zgranie :D Ten jeden raz xD
UsuńMoże kiedyś moje kubki smakowe się ockną i będzie takich więcej :D Ale, ale, mam w szufladzie dwa Dolfin'y (?), zaskoczona? :DD
UsuńTej mlecznej od Lindta użyłem ostatnio do pralinek :) To niezła czekolada, tylko strasznie słodka (jak to Lindt) i w temperaturze pokojowej robi sie strasznie miękka (ale jak jej używałem to u mnie w domu było 26 stopni, może dla Lindta to za wiele).
OdpowiedzUsuńTak przy okazji dania wegańskiego, to polski Zotter napisał na FB, że będzie na Wege Festiwal:
http://www.google.pl/url?q=https://pl-pl.facebook.com/wegefestiwal&sa=U&ved=0ahUKEwiv1OTHj_3KAhWFB5oKHRLVBwgQFggTMAA&usg=AFQjCNHiTVQnoxJlU55c2AjFJ3BJ1BptvQ
Będzie można popróbować fajnych zotterków (i coś kupić).
Też mi się wydaje, że nawet jak na Lindt bardzo słodka. Co do miękkości - u mnie w domu jest zawsze zimno, a i tak miałam wrażenie, że czekolada klei mi się do palców. Boję się myśleć, co by się działo w lato xD
UsuńTym razem wybieram się na 100%, w ramach rekompensaty za trefną tabliczkę obiecali mi jedną gratis :D Czaję się na Cheese-Walnut-Grapes, próbowałeś?Jak do tego dojdzie jeszcze degustacja.. Tyle szczęścia ^^
Nie próbowałem, bo nie mieli :(
UsuńAle za to na degustację są duże szanse, bo to targi. Wtedy w Winach Wybranych to sobie trochę podegustowałem - teraz wiem, że Zotter Chili Bird's Eye jest dla mnie za ostra, a rokitnik w Labooko był tak dobry, że kupiłem :)
Zotter z chilli za ostry? O mój Boże, jak dobrze, że go nie próbowałam xD Panowie namawiali, ale coś czułam, że po nim nie spróbuję już niczego :P
UsuńOn nie jest jakiś straszliwie wypalający, ale po prostu wyraźnie ostry. Dla kogos, kto lubi tego typu przyprawy będzie świetny, bo reszta nadzienia i czekolady jest naprawdę dobra, po prostu dla mnie to było za ostre, bo nieczęsto używam ostrych przypraw. Musiałem zagryźć zotterami z czarną porzeczką i maliną, żeby przepędzić to pieczenie :)
UsuńHaha, jako pretekst do zjedzenia większej ilości tej z czarną porzeczką mogłabym spróbować :D Pyszna była ^.^
UsuńMoja ulubiona z owocowych nadziewanych (mimo, że mocno słodka), ale to dlatego, że uwielbiam czarną porzeczkę w każdej postaci.
UsuńMnie ten Lindt kompletnie nie kusi, nawet w wersji gorzkiej ;) Po Milce Daim i Cadbury w tej wersji jestem tak zrażona do kawałeczków twardego karmelu, że mała głowa!
OdpowiedzUsuńObiados pycha! Ja ostatnio miałam takiego lenia, że zjadłam sobie na obiad półkilowego brokuła z trzema marchewkami i to wszystko w sobie z masła orzechowego i z prażonymi nerkowcami <3 Węglowodany <3 :D
Węgle z warzyw, tłuszcze z orzechów i człowiek szczęśliwy, piona :D
UsuńJeej wreszcie ktoś ma podobne zdanie o karmelowych Cadbury i Milce xD ^^
To jest jeden z tych Lindtów, których kupno i zjedzenie odkładam na później. Bo mnie nie interesuje. o mleczna czekolada z karmelem to połączenie iście cukrogenne. Bo jest tyle innych ciekawszych czekolad, że tej mój mózg nawet nie rejestruje.
OdpowiedzUsuńDokładnie, cukrogenne i, zazwyczaj, nie wiele więcej. Jakiejś mega jakości w mega cenie pewnie byłoby super, ale szkoda mi kasy żeby próbować ;)
UsuńChciałabym powąchać tę czekoladę, ale zjeść już niekoniecznie (jakby dali, to co innego :P). Nie lubię karmel(k)owego szkła, a porównanie do znienawidzonych cukierków z barku dziadka... Ughr.
OdpowiedzUsuńDanie fajne, ale ja nie lubię suchego żarła. A bez sosu = suche.
Czekaj czekaj, Werthers'ów czy krówek? Te pierwsze mają jakichkolwiek hejterów? :P
UsuńKiedyś też nie lubiłam, nawyk wypracowany przez diety :P Ale tak między nami, to ja po prostu uwielbiam rozgotowywać kaszę na mega ciapę, więc w gruncie rzeczy tak sucho nie jest :D
Krówki b. lubię, to tych drugich... ughr.
UsuńTo mnie zaskoczyłaś :0
UsuńCzyli na tą tabliczkę trzeba mieć po prostu dzień :) Jak się ma ochotę na coś dobrego ale mega słodkiego to warto ją mieć w swoich zapasach :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, chociaż teraz ani myślę o jej kupnie, za dużo 'czyszczenia' przede mną ;D
UsuńAkurat tej czekolady jeszcze nie miałam okazji próbować. Zresztą ja chętnie wykorzystuję cukierki z mieszanki wedlowskiej do muffinek https://wkuchnizwedlem.wedel.pl/przepis/muffinki-czekoladowe-z-cukierkami-z-mieszanki-wedlowskiej/ i muszę przyznać, że fajnie to się sprawdza. Bynajmniej mojej rodzinie bardzo one odpowiadają.
OdpowiedzUsuń